W części pierwszej skończyliśmy na posumowaniu, że stworzenie uśrednionego obrazu „mogilka” jest zadaniem karkołomnym, ze względu na złożoność problemu i liczne didaskalia. Mobilizacja nadal sobie trwa w najlepsze (jak słusznie zwrócono mi uwagę w komentarzach, wypowiedź Szojgu była czystym PR na użytek wewnętrzny), choć w skali, która powoduje, że nie jest dostrzegana medialnie.
Z drugiej strony, media dywagują i zadają pytanie o „ II falę mobilizacji”. Ja bym skontrował to innym.
Po co? I dlaczego jest to pytanie zasadne, postaram się poniżej wyjaśnić.
Zacznijmy od początku. Wedle różnych analiz, Rosjanie zdecydowali się dokonać rozwinięcia ponad 20 (czasem pada liczba 30 ?) pułków zmotoryzowanych, zmechanizowanych, pancernych oraz nieokreślonej liczby jednostek artylerii, saperów, służb etc. I zderzyło się to z licznymi problemami. Po pierwsze jednostki, które miały zgodnie z planem mobilizacyjnym wystawiać dla nich zalążki były zaangażowane w działania na Ukrainie i niektóre z nich poniosły dotkliwe straty, tak sprzętowe jak i osobowe (ogłaszanie mobilizacji po pół roku wojny to zaprawdę „rewelacyjny” pomysł). To właśnie ta sytuacja była jednym z czynników, które spowodowały początkowy „lekki” chaos z mobilizowanymi. Mówiąc kolokwialnie, już na wstępie, ‘wywaliło to w kosmos” tabele i harmonogramy oraz zmusiło do pewnej improwizacji. Doraźnie zwiększenie powoływania podoficerów i oficerów rezerwy też nie rozwiązało wszystkich problemów, także ze względu na stan zdrowia, co najmniej części rezerwistów, o czym wspominałem w części pierwszej. Dość istotne straty sprzętowe bezpowrotne i powrotne oraz ,jak się okazało niespecjalny stan techniczny SpW na PD (przechowywaniu długotrwałym) też był przyczynkiem istotnej rewizji planów.
Całkiem spora ilość SpW, która była przeznaczona dla jednostek rozwijanych mobilizacyjnie, to, po pierwsze najpierw musiała przejść proces kompletowania i napraw, a po drugie służyła do „łatania na szybko” strat w jednostkach walczących.
Obecnie mobilizacja przemysłu dała wymierne efekty co do liczby odnawianych pojazdów z PD, remontach ewakuowanych na zaplecze po uszkodzeniach bojowych i niebojowych, czy wreszcie produkcji nowych.
ALE.
O ile dało to możliwość odtworzenia jednostek, które walczyły i wypełnienia jako tako etatów mobilizowanych, to w zasadzie nie możemy mówić o jakiejś sensownej nadwyżce z przemysłu/zakładów remontowych, którą by można przeznaczyć dla formowania nowych oddziałów w „ II fali mobilizacji”.
Tzn. ona w pewnym sensie jest, tylko w stanie technicznym „mało satysfakcjonującym” no i mówilibyśmy tu o „grupie rekonstrukcji historycznej Dunaj 1968” – a na to wbrew pozorom aż tak wielu fanów w Sztabie Generalnym SZ FR nie ma.
Przy czym zaznaczę, że mówię tu przede wszystkim o czołgach. Bo w artylerii czy transporterach opancerzonych lub bewupach, to z tym zjawiskiem zahaczającym o „archeologię wojskową” w sumie już mamy do czynienia (mój faworyt MTLB-R2D2 czy BTR-50).
Czyli, jak widać sensu do masowego powoływania kolejnych rezerwistów na potrzeby formowania kolejnych oddziałów zbytnio nie ma, bo, w jaki sprzęt ciężki trzeba by ich było wyposażyć?
To może do uzupełniania strat osobowych oddziałów już istniejących? Nie ma takiej potrzeby. Przypomnę, że mamy pobory z wiosny 2022 (wcielani maj-czerwiec) oraz jesienny (wcielani od mniej więcej grudnia) w liczbach około 134 tysięcy i 120 tysięcy poborowych. Sumarycznie to daje ponad 250 tysięcy młodych, z reguły dość sprawnych fizycznie i świeżo przeszklonych żołnierzy. Ot na zakończenie służby zasadniczej może zaistnieć scenka
„ No tak, wszystko się zgadza. Ale, ale, szeregowy tu jeszcze podpiszcie, formalność taka”
I pyk z żołnierza służby zasadniczej, który teoretycznie, zgodnie ze słowami Władymira Władymirowicza Putina nie uczestniczy w „specjalnej operacji wojskowej”, staje sie „mogilkiem” i już problem z głowy.. Trzeba zaznaczyć, że żołnierze z tego zasobu wprost idealnie się nadają do „wypełniania” odtwarzanych jednostek. I podejrzewam, że jak w maju 2023 wykorzystają tak z połowę tego zasobu, to będzie dobrze. Po prostu mogą nie mieć wcale takich potrzeb w danej chwili.
Mając wszystko powyższe na uwadze, pozwolę sobie stwierdzić, że żadnej szumnej II fali mobilizacji nie będzie, bo jest ona kompletnie zbędna. Trwające na bieżąco powoływanie kolejnych rezerwistów zgodnie z potrzebami plus kolejne uwalniane pobory w zupełności powinny wystarczyć na pokrywanie strat. Zawsze są zresztą kryminaliści…
Jeśli się Wam podoba moja praca i chcecie więcej tego typu tekstów, zapraszam do wspierania, ponieważ każdy tekst to godziny szukania i zdobywania informacji. Dziękuję za każde wsparcie.
Tomasz Leśnik
Od bardzo dawna (co potwierdzają siwe włosy i zakola) interesujący się problematyką bezpieczeństwa narodowego, sił zbrojnych, militariów. Maruda zadający niewygodne pytania. Aktywny uczestnik polskiego „mil-netu”. Od niedawna obecny także na Twitterze – profil @PEmeryt – Hobby: historia, II RP, gitara i muzyka także w „ciężkiej” odmianie.