ANATOMIA UKRAIŃSKIEJ KORUPCJI. Cześć III

Konflikty
Udostępnij artykuł

Link do wersji audio w postaci podcastu na spotify

W tej części – o ukraińskeij korupcji po roku 2014 do dnia dzisiejszego. I o tym jakie kroki musi Ukraina podjąć by pokonać tą hydrę.

Wojna i reformy

Etap 5. Korupcja i reformy.

Czas przybliżyć ostatni etap w historii ukraińskiej korupcji – okres po roku 2014. Ostatnie dwa lata po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji również dla uproszczenia zaliczymy do tego etapu, bo zasadniczo sytuacja się nie zmieniła, zmieniła się jedynie skala wojny. Z punktu widzenia ukraińskiego oligarchatu, sytuacja po roku 2014 miała oczywiście oznaczać powrót do epoki ich dominacji. Na rosyjską inwazję roku 2014 różni oligarchowie zareagowali na różny sposób. Ktoś z nich prowadził politykę neutralności, próbując dogadać się ze stronami konfliktu, albo nawet być mediatorem, ktoś zajął stronę Rosji, licząc na jej wygraną, a ktoś stanął aktywnie po stronie ukraińskiego państwa, licząc, że to na tyle wzmocni jego pozycję na Ukrainie, że pozwoli przejąć kontrolę nad kolejnymi obszarami gospodarki. W rzeczywistości wszyscy oni dbali o własny interes i możliwość dalszego utrzymania swoich monopoli. Różniła się tylko ich analiza sytuacji Ukrainy. Z punktu widzenia krótkotrwałej perspektywy wydawało się, że oligarchowie osiągnęli sukces i rzeczywiście byli w stanie w pełni odbudować, a nawet rozbudować swoje wpływy. Ale z czasem okazało się, że każdy z nich się mylił. Ani stawianie na szybkie zwycięstwo Rosji, ani próby dogadania się z nią, ani też nadzieje na zwiększenie wpływów wewnątrz Ukrainy – żadne z tych podejść nie przyniosło im ostatecznego sukcesu. W swoim tekście „Deoligarchizacja Ukrainy w liczbach” tłumaczyłem ten proces, opierając się na konkretnych liczbach. Dane Forbes jawnie wskazują na to, że ogólny udział dwudziestki największych oligarchów w ukraińskiej gospodarce spadł dwukrotnie w ciągu ostatnich 12 lat – pod względem generowanego PKB, pod względem obrotów, jak też i pod względem produktywności i liczby zatrudnionych pracowników. W pewnym sensie można powiedzieć, że Ukraina się deoligarchizuje w sposób naturalny, a nie na odwrót. Wpływ tych ludzi nie rośnie, a spada.

To zjawisko można łatwo zrozumieć, jeśli przypomnimy sobie, z czego oligarchowie czerpią swoje zyski. Status monopolisty zabija rynek, a stagnacja prowadzi do utraty konkurencyjności. Oligarchowie przez dziesięciolecia dusili te obszary gospodarki, które kontrolowali. A były to obszary z których było im najłatwiej czerpać zyski. W wyniku tej sytuacji inne sektory, które cechowały się dużą konkurencją i decentralizacją, rozwijały się o wiele szybciej. W Rosji autorytarne władze w sposób scentralizowany utrzymują kontrolę poszczególnych oligarchów nad gospodarką. Na Ukrainie próba zbudowania autorytarnego państwa mafijnego się nie powiodła, przy sprzyjaniu samych oligarchów. Oligarchowie również stopniowo tracą swój wpływ informacyjny na społeczeństwo ukraińskie. Tradycyjne media przestają odgrywać tak duża rolę. Zmiana pokoleń odsuwa tradycyjne sposoby propagandy na dalszy plan. A próby opanowania Internetu są z góry skazane na niepowodzenie, ponieważ Internet jest środowiskiem zdecentralizowanym i nawet jeżeli kupisz tysiąc blogerów, którzy będą publikować wygodne dla ciebie treści, to nadal znajdzie się kolejny tysiąc tych, których kupić już nie będziesz w stanie. Ostatnim dużym sukcesem w kwestii tradycyjnego podejścia ukraińskich oligarchów do przepychania swojego kandydata, można uznać promowanie Wołodymyra Zełeńskiego na kanale 1+1 i produkcję serialu Sługa Ludu, który stał się bazą dla kampanii wyborczej Zełeńskiego. Wygrał on wybory, ale niewiele to dało właścicielowi kanału, oligarchowi Kołomojskiemu. Pomimo ogromnych wysiłków, by wypromować młodego komika, realna polityka Zełeńskeigo okazała się być tak samo wroga wobec Kołomojskiego, jak była i pod koniec rządów prezydenta Poroszenki. A nawet bardziej wroga, bo w tej chwili Kołomojski już od wielu miesięcy siedzi w areszcie.

Kolejnym ważnym czynnikiem, który wpłynął na sytuację w tym okresie, jest oczywiście wojna. A dokładniej dwa jej etapy. Wojna ograniczona na wschodzie kraju w latach 2014-2022 i wojna pełnoskalowa po 24 lutego 2022 roku. Wpływ wojny na sytuację jest ogromny. Przede wszystkim odcięła ona Ukrainę od Rosji jako możliwego wektora rozwoju. Jeżeli to, co proponuje Rosja, w ogóle można nazwać rozwojem. Jedynym kierunkiem ruchu, który miał społeczne poparcie od 2014 roku, stał się kierunek zachodni. Ukraina też od 2014 roku jest krajem potrzebującym stałego wsparcia dla obrony przed o wiele silniejszym agresorem. To stawia Ukrainę w pewną zależność od zachodnich instytucji i rządów, którzy w zamian za wsparcie wymagają reform w ukraińskim państwie – w tym przede wszystkim walki z korupcją. Wojna również spowodowała gwałtowne przyspieszenie rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. W 2014 roku, podczas ataku Rosji, państwo ukraińskie, jej służby i armia były w opłakanym stanie i nie mogły poradzić sobie z tak dużym zagrożeniem. Wtedy lukę tę wypełnili ochotnicy i organizacje wolontariackie, które zbudowały zabezpieczenie tyłowe dla walczących na froncie ochotników niezależnie od wysiłków państwa. Po roku państwo zaczęło się ogarniać i porządkować sytuację na froncie. Jednak ten wielki ruch proobronny, który powstał zupełnie oddolnie i cieszył się dużym zaufaniem społecznym, nie znikł w momencie, kiedy jego znaczenie dla wysiłku obronnego Ukrainy osłabło. Aktywiści tego szeroko rozumianego ruchu wolontariacko-ochotniczego zasilili partie polityczne, szeregi służb ukraińskich, władz miejscowych i regionalnych. Utworzyły różnego rodzaju fundacje czy też niezależne internetowe telewizje. Ukraina po roku 2014 stała się zupełnie innym krajem pod względem aktywności społecznej.

Wojna 2022 roku przyniosła podobne, ale zarazem nieco inne efekty. Z jednej strony społeczeństwo ukraińskie jeszcze bardziej się zintegrowało. Sprzyja temu zarówno wspólny cel – obrona kraju, jak i wymieszanie się ludności wewnątrz Ukrainy, które niweluje w tej chwili różnice regionalne. Trudno sobie wyobrazić jakikolwiek sentyment prorosyjski w narodzie ukraińskim w najbliższych dziesięcioleciach. Ukraina stała się jeszcze bardziej zależna od wsparcia z zachodu, co pozwala zachodnim rządom i instytucjom mieć jeszcze większe prawo głosu odnośnie procesu wewnętrznego reformowania ukraińskiego państwa. Jeszcze większa część ukraińskiego społeczeństwa podjęła wysiłek aktywnego wspierania obrony państwa. Wojna aktywizuje to społeczeństwo jeszcze bardziej i waga tej aktywności wzrosła wraz ze skalą rosyjskiej inwazji. Z innej strony, w odróżnieniu od ograniczonej wojny poprzednich lat, w której aktywna jej faza zakończyła się po roku walk, obecny etap wojny jest inny. Intensywność i skala starć jest nieporównywalna. Ukraina jest w tej chwili już w trzecim roku wojny i na razie nie widać jej końca. Co oznacza, że cała ta aktywność społeczeństwa nie może zostać skierowana na wewnętrzne zmiany na Ukrainie, lecz głównie na przetrwanie państwa. To samo dotyczy i zachodniego wsparcia. Perspektywa porażki Ukrainy jest realnym zagrożeniem, więc rządy zachodnie są bardziej skłonne do zmniejszenia nacisku na Ukrainę w celu wymuszania na niej kontynuowania szeroko zakrojonych reform do czasów po wojnie.

Jak to wszystko przekłada się na sytuację z korupcją w kraju? Paradoksem państwa mafijnego na kształt tego, które budował prezydent Janukowycz na Ukrainie, jest to, że na poziomie niższym w tym systemie korupcja może być skutecznie ograniczana. Każdy urzędnik ma prawo do okradania państwa i pobierania łapówek, ale w ramach swoich kompetencji i pewnych kwot ustalanych z góry. Jednocześnie taki urzędnik odprowadza pewien procent swoich „dochodów” na górę. Likwidacja państwa mafijnego jest po prostu krokiem w tył. To daje możliwość walki z korupcją w perspektywie strategicznej, ale paradoks polega na tym, że w perspektywie taktycznej korupcja staje się bardziej chaotyczna i niekontrolowana, więc na poziomie niższym nadużycia mogą być nawet większe niż te z epoki rządów mafii. Oligarchów ta sytuacja sprowadza z powrotem do wojny o wpływy pomiędzy sobą, społeczeństwem i w coraz większym stopniu też państwem.

Okres po roku 2014 można zatem nazwać okresem chaotycznej wojny o korupcję, czy z korupcją. To określenie różni się w zależności od tego, czyją perspektywę przyjmiemy. W tym okresie rośnie świadomość społeczeństwa, że reformy są niezbędne. Politycy znajdują się pod stałym naciskiem tego rosnącego trendu wewnątrz kraju, jak również i pod naciskiem instytucji i rządów zachodnich, którzy dając pieniądze, wymagają pewnych zmian ustrojowych przy pełnym wsparciu tych wymagań ze strony społeczeństwa. Razem z tym oligarchowie nie tylko chcą żyć po staremu, ale i chcą rozszerzać swoje monopole, ponieważ problemy ekonomiczne ograniczają bazę, z której mogą czerpać zyski. To motywuje ich często do bardziej agresywnych kroków, jak te podjęte przez Kołomojskiego w latach 2014-2020. Oligarchowie chcą tak samo kontrolować życie polityczne Ukrainy jak i 10-15 lat temu. Co w praktyce jest coraz trudniejsze. Społeczeństwo traktuje oligarchów jako wrogów państwa, popiera odbieranie im mediów i majątków. Razem z tym te media tracą popularność za sprawą rozprzestrzenienia się internetowych źródeł informacji. Politycy chcą utrzymać władzę i wygrywać kolejne wybory. To prowadzi do nieuchronnego konfliktu interesów i nie pozostawia politykom wiele miejsca dla manewru. Nawet dla tych, którzy zostali wypromowani przez samych oligarchów. Kolejni prezydenci idą tym samym tropem – najpierw dogadują się z oligarchami, a z czasem są zmuszani prowadzić z nim wojnę. Po części prawdziwą, po części pozorowaną.

Tak samo wygląda proces reformowania się Ukrainy. Z jednej strony ten proces angażuje aktywnie społeczeństwo, które przepycha nowoczesne i skuteczne rozwiązania, a z drugiej strony proces jest torpedowany aktywnie ze strony oligarchatu i jego agentury w szeregach instytucji państwa. Politycy są rozdarci i próbują zarazem pokazać społeczeństwu i zachodowi, że prowadzą politykę reform i walki z korupcją, a jednocześnie nie narazić się oligarchom, którzy wciąż są w stanie swoim wrogom na szczytach mocno zaszkodzić. Jaki jest tego rezultat? Wszystkie te reformy są niedokończone i mają niejednoznaczny skutek. Władze robią raz krok do przodu, raz krok do tyłu. Każda reforma musi być stale pilnowana przez społeczeństwo. Opór jest szalony i oligarchat stara się wykorzystać swoje wpływy informacyjne, by manipulować opinią publiczną i udowodnić, iż te reformy tylko szkodzą zwykłemu obywatelowi. Do tego wszystkiego dochodzi wojna, która zaostrza konflikty wewnętrzne. Dodajmy do tego równania rosyjskie wpływy destabilizujące sytuację w kraju. Rosjanie też fizycznie niszczą majątek oligarchatu. TOP 10 ukraińskich oligarchów na dzień dzisiejszy straciło już grubo ponad połowę swojego majątku. Według stanu na dziś na Ukrainie prawdopodobnie został już tylko jeden miliarder dolarowy – Pan Rinat Achmetow. Ale nawet jego straty są liczone na ok 60 do 70% majątku sprzed inwazji 2022 roku.

Świat ukraińskiego życia politycznego i społecznego po roku 2014 jest barwny i bardzo aktywny. W ciągu ostatnich 10 lat zaszła zmiana pokoleniowa na szczytach władzy. W szeregach dzisiejszych elit jest już niewiele osób obecnych w polityce w roku, powiedzmy, 2013. Czy taka zmiana sama w sobie ogranicza korupcję na szczytach? I tak, i nie. Z jednej strony to burzy stare układy i zwiększa liczbę osób mniej lub bardziej uczciwych w parlamencie. Z drugiej czas pokazuje, że sama zmiana pokoleniowa absolutnie nie wystarczy do tego, by poradzić sobie z problemem korupcji politycznej. Wielu młodych polityków jest niekompetentnych i niedoświadczonych i nie jest w stanie zapobiec korupcji na szczytach. W dużym stopniu dotyczy to również i prezydenta Zełeńskiego. Inni politycy nowego pokolenia sami chętnie wikłają się w stare układy, by zarobić na swoim stanowisku.

Ze wszystkich reform najbardziej krytyczną dla kwestii korupcji jest reforma ukraińskiego systemu sprawiedliwości. Ten proces ciągnie się przez lata, postępuje bardzo powoli i stwarza największy opór ze strony oligarchatu, ponieważ jest ich główna linią obrony w każdego rodzaju konflikcie. Na Ukrainie dochodzi do paradoksalnych sytuacji, w których ukraińskie państwo w sporze z oligarchami często jest w stanie wygrać w sądach obcych krajów, ale przegrać rozprawy wewnątrz Ukrainy. Reforma służb porządkowych i administracji publicznej odbyła się za czasów rządów prezydenta Poroszenki. Jej głównym narzędziem była lustracja i odnowienie kadrowe z szerokim wykorzystaniem otwartych konkursów i zaangażowaniem do całego procesu działaczy społecznych. Te reformy po części dały pozytywny skutek, ale tak samo w dużej mierze zostały storpedowane. Wielu zwolnionych z szeregów służb funkcjonariuszy później pojawiało się znów na służbie, wykorzystując do tego skorumpowany system sądowy i luki prawne. Za udaną można z kolei uznać reformę systemu bankowego, która wyczyściła go ze śmieciowych banków, wykorzystywanych przez oligarchat do ściągania z obywateli dodatkowych „inwestycji” dla finansowego wsparcia swoich monopoli. Dziś system bankowy Ukrainy zachowuje stabilność pomimo intensywnej wojny i problemów gospodarczych. Reforma szkolnictwa i reforma systemu ochrony zdrowia spotkały się z wielkim sprzeciwem politycznych populistów, takich jak była Pani premier Tymoszenko. Te reformy zostały okrojone i ich pozytywne skutki są tak samo bardzo ograniczone. Poza tym odbyła się reforma decentralizacji, która pozwoliła miejscowym społecznościom ukształtować na nowo podział administracyjny kraju i w zamyśle miała dać im fundusze dla lokalnych inwestycji. Ta reforma miała kilka etapów i o ile pierwsze etapy zakończyły się pełnym sukcesem, to już z nowym podziałem wpływów podatkowych na rzecz miejscowych społeczności był problem. Nowa ekipa Zełeńskiego w dużym stopniu ten proces zablokowała, najpierw tłumacząc to potrzebą wielkich inwestycji w infrastrukturę, no a teraz oczywiście potrzebami wojny. A poza tym miały miejsce też reformy korporacyjna, rynku ziemi rolnej i… najważniejsza dla tematu tego tekstu – antykorupcyjna.

Reforma antykorupcyjna była nie tylko wspierana, ale w dużej mierze i projektowana przy zaangażowaniu struktur zachodnich – głównie Komisji Europejskiej i jej przedstawicieli. Polegała ona na zbudowaniu od zera całej architektury służb antykorupcyjnych na Ukrainie – od Narodowego Biura Antykorupcyjnego, poprzez specjalizowaną prokuraturę, aż po Najwyższy Sąd Antykorupcyjny. Wszystkie te trzy gałęzie nowego antykorupcyjnego systemu miały być nie tylko stworzone od podstaw z nowych ludzi, ale i musiały one funkcjonować oddzielnie od innych państwowych służb i sądów. Zupełnie niezależnie od nich. Pomysł ten, tak mocno popierany przez zachód, moim zdaniem po wielu latach można uznać za nieudany. Przykład Ukrainy pokazuje bowiem, że nie da się w chorym organizmie zbudować oddzielnych, zdrowych organów, które miałyby samodzielnie wyleczyć cały organizm. Leczenie musi być kompleksowe i długotrwałe i dotyczyć wszystkich chorych członków i organów. Oczywiście Biuro Antykorupcyjne odróżnia się pozytywnie od wielu innych ukraińskich służb. W pewnym sensie to jest nowa jakość. Ale nie oznacza to, że ta służba jest w stanie działać w próżni i być niezależna od żadnych nacisków politycznych. Ona po prostu nie może być skuteczna, kiedy w innych służbach albo jest po staremu albo zmiany są nieznaczne. Ogrom problemów przewyższa zasoby i możliwości zbudowanej infrastruktury. Poza tym wprowadzono cały szereg rozwiązań w kluczowych punktach, będących źródłem korupcji. No na przykład dotyczy to publicznych przetargów, gdzie wprowadzono cyfrowy system Prozorro, który miał w założeniu zrobić każdy przetarg otwartym i dostępnym dla analizy, wprowadzić uczciwą konkurencję i wyeliminować korupcję. Za czasów Janukowycza przetargi były jednym z głównych narzędzi systemu mafijnego do okradania budżetu w sposób kontrolowany. I ten system rzeczywiście zmienił oblicze zamówień publicznych, znacznie usprawniając ten proces. Co nie oznacza, że z czasem nie znaleziono sposobu na manipulowanie też tym systemem – korupcja i tutaj znalazła pewne luki. Wprowadzono też obowiązek deklarowania swojego majątku przez każdego urzędnika i te deklaracje upubliczniono. Tu, jak widać, często pojawia się wątek udostępniania danych obywatelom, jako środek kontroli społecznej nad politykami i urzędnikami. Podobne inicjatywy były i nadal są aktywnie torpedowane, argumentując to względami bezpieczeństwa, zgłaszając sprawy do sądu (aż do poziomu sądu konstytucyjnego), były nawet sugestie, że jest to naruszenie praw człowieka.

Jak widać, okres po roku 2014 był w zasadzie pierwszym w historii kraju prawdziwym czasem reform, które powiodły się tylko w nieznacznej mierze. Jednocześnie proces ten wcale się nie zatrzymał. Jest to trwająca w nieskończoność bitwa pomiędzy tymi, którzy chcą ten kraj zmienić i tymi, którzy chcą zatrzymać czas i obronić swoje majątki i pozycję w państwie, opartą na korupcji i nepotyzmie. Każda zmiana na każdym etapie musi być pilnowana, a kiedy już zostanie wprowadzona, społeczeństwo musi strzec, by następnego dnia nie wprowadzono jakiejś kontrustawy, niwelującą tą zmianę. Być może największym realnym wkładem ekipy prezydenta Zełeńskiego w walkę z korupcją w kraju jest jego akcent na daleko idącą cyfryzację stosunków pomiędzy obywatelem, a państwem. Ten proces zaczął się jeszcze za Poroszenki, ale Zełeński deklarował to jako jeden ze swoich filarów w polityce wewnętrznej. To się mocno przekłada na sytuacje z korupcją na poziomie dolnym. Ukraińcy tutaj idą tropem zwyczajnego ograniczenia kontaktu obywatela z urzędnikiem w różnego rodzaju drobnych sprawach. Wprowadzono system Dija, który jest swego rodzaju odpowiednikiem polskiego Profilu Zaufanego, albo raczej mObywatela. Podobny system Ukraińcy wprowadzili dla kierowców, dla emerytów i świadczeniobiorców, a teraz wprowadzają dla podlegających obowiązkowi służby w armii. Wszystkie te gałęzi systemu Ukraińcy integrują w jeden, łączą to z bankowością elektroniczną i szereg dostępnych tam usług stale się powiększa. Dija stała się czymś zupełnie naturalnym dla obywateli tego kraju ledwie w kilka lat.

Podsumowanie

Korupcja na Ukrainie jest problemem systemowym. Myślę, że przedstawiona wyżej historia ukraińskiej korupcji w XX i XXI wieku pokazuje dobitnie, że jest to problem i polityczny i gospodarczy i społeczny i też kulturowy oraz mentalnościowy. On nie ogranicza się do złych oligarchów czy nieuczciwych urzędników i przedstawicieli władz. To jest powszechny, wielowymiarowy i głęboki problem. I tak samo wygląda proces walki z korupcją w tym kraju. Często mówi się, że nieuchronność kary jest ważnym czynnikiem w walce z korupcją. Ściganie osób skorumpowanych jest kluczowe, ale sytuacja Ukrainy dobrze pokazuje, że samo zbudowanie systemu ścigania, na które tak nalegała wspierająca Ukrainę Unia Europejska, to za mało. Niezbędne są zmiany w samym systemie zarządzania państwem, w stosunkach między państwem a obywatelem, w końcu w mentalności społeczeństwa. Inaczej nowa osoba, która zajmuje miejsce skorumpowanego urzędnika, nieuchronnie sama się skorumpuje. Nie pomogą tutaj żadne, najostrzejsze nawet kary, jeżeli system będzie sprzyjał budowaniu stosunków na fundamencie korupcyjnym. Z tego powodu główny front tej wojny z korupcją przebiega zupełnie gdzie indziej – w parlamencie, w mediach, w sądach. Reforma decentralizacji, która czyni wydawanie środków bardziej efektywnym, jest ważnym elementem walki z korupcją. Działania zmierzające do obalenia monopoli w ukraińskiej gospodarce – to jest walka z korupcją. Reforma rynku medialnego na Ukrainie – to też jest walka z korupcją. A oprócz tego cyfryzacja wszystkich usług urzędowych, uproszczenie systemu podatkowego, deregulacja dla biznesu, wreszcie reforma i zbudowanie od nowa systemu sądownictwa. To wszystko są realne składowe tej trudnej drogi pokonania korupcji na Ukrainie. I nie należy mieć złudzeń – to zajmie nie miesiące czy lata, lecz dziesięciolecia długiej i ciężkiej pracy.

W dyskusjach o korupcji na Ukrainie często słyszę coś w stylu: „no, mają wreszcie wziąć się za tą korupcję”, albo: „no, niech Zełeński w końcu wyczyści kraj z tej korupcji”. Drodzy państwo, nie istnieją żadne magiczne sposoby na szybkie poradzenie sobie z tym problemem. Kolejne pokolenia Ukraińców będą wprowadzać zmiany w kraju zgodnie ze swoim stanem świadomości i kompetencji, po czym nowe pokolenia, dorastające już w nowych warunkach i mające inny stan świadomości, będą wszystko przerabiać na nowo, modyfikując już zrealizowane przed nimi reformy. Być może z tego powodu, że w Polsce miały miejsce radykalne i szybkie zmiany po upadku komunizmu, tutaj wielu ludziom się wydaje, że reformy to jest jednorazowy potężny skok. W rzeczywistości to jest stały i długotrwały proces. Zmiany nie odbywają się z dnia na dzień, a świat nie stoi w miejscu. Jak tylko kończysz proces reform według jakiegoś planu, musisz natychmiast zaczynać tę pracę od nowa, bo wszystko co zrobiłeś i co było skuteczne wczoraj, dziś już traci swoją wartość. Tak samo będzie z walką z korupcją na Ukrainie. Powyższy opis pokazuje, że ten kraj obiektywnie nie stoi pod tym względem w jednym miejscu. On przeszedł długą drogę od czasów państwa oligarchicznego czasów Kuczmy, czy państwa mafijnego czasów Janukowycza, do tego miejsca, w którym znajduje się teraz. Kluczowym pytaniem dla mnie jest nie to, jakie Ukraina ma miejsce w rankingu państw skorumpowanych według jej percepcji, tylko jaki jest wektor, w którym ten kraj podąża, jakie są ukraińskie perspektywy pod tym względem. I ja uważam, że podąża w dobrym kierunku, ponieważ przez ostatnie 10 lat na Ukrainie pojawiało się to, co jest fundamentem dla skutecznej walki z korupcją – aktywne społeczeństwo. Bez tego, bez nacisku z jego strony, w demokratycznym systemie żadne walka z korupcją nie jest po prostu możliwa. Ukraina ten fundament ma i społeczeństwo, sądząc ze wszystkich sondaży, jest w pełni świadome, iż korupcja jest problemem numer 2 tego kraju (po wojnie z Rosją), bez poradzenie sobie z którym żaden sukces gospodarczy Ukrainy i żadne przystąpienie do Unii Europejskiej nie będzie możliwe. Jeżeli dla walki z korupcją istnieje dobry fundament i jest odpowiedni wektor ruchu, to sam pozytywny wynik jest już pochodną wysiłków, które Ukraińcy w ten proces włożą… i również odpowiedniego czasu.

Mam nadzieję, że ten rozległy opis sytuacji przybliży wam ten ważny, ale trudny temat. Nie dajmy się zmanipulować tym, którzy mówią, że „nie warto pomagać tej Ukrainie, bo jest to kraj strasznie skorumpowany i oni wszystko rozkradną”. Trzeba pilnować funduszy, które idą na Ukrainę i stale naciskać na rząd ukraiński, by kontynuował reformy nawet podczas wojny (na ile jest to możliwe). Mało tego, sami Ukraińcy w absolutnej większości zazwyczaj popierają te zachodnie naciski na ich własny rząd. Ale sama ta wojna jest w dużej mierze wyrazem chęci Ukraińców, by wyrwać się w końcu ze środowiska, w którym cały system państwowy buduje się na korupcji i dołączyć do grona krajów, które są zbudowane na zgoła innych podstawach. Więc absurdem jest odbieranie Ukraińcom narzędzi do tej walki z tego powodu, że teraz oni cierpią na patologie, z którymi chcą sobie poradzić. Wątek niepopierania skorumpowanej Ukrainy zarazem jest jedną z głównych narracji Kremla w tej wojnie. Bo Rosja w sytuacji, w której nie jest w stanie pokazać innym krajom pozytywnego przykładu, stara się udowodnić, że wszyscy wokół niej są tak samo źli i skorumpowani, jak ona sama. W przypadku Ukrainy, Rosja jak gdyby mówi, że Ukraina jest pod tym względem jej częścią i nie ma sensu jej wspierać, bo jedyną drogą dla niej jest odpuszczenie sobie tej walki i złączenie się z powszechną korupcją ruskiego miru.






Udostępnij artykuł
Tagged
Mikolaj Susujew
Autorska publicystyka na tematy polityczne i militarne. Pogląd Ukraińca ponad 15 lat mieszkającego w Polsce na stosunki międzynarodowe w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.
https://www.facebook.com/Frontiersmannews

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *