Zamach pod Ankarą. Erdogan: zdradziecki atak.

Globalne Południe
Udostępnij artykuł

Środowy zamach na zakłady produkcyjne TAI (Turkish Aerospace Industry) w Kahramankazan pod Ankarą przypomniał o wciąż aktywnym zagrożeniu terroryzmem w Turcji. Chociaż tożsamość sprawców nie została jednoznacznie określona, to tureckie MSW szybko wysunęło wstępne podejrzenie, że atak przeprowadzili kurdyjscy bojownicy PKK (Partia Pracujących Kurdystanu).

Eksplozja i strzały

Pierwsze doniesienia, chaotyczne i niepełne, zgadzały się co do tego, że w pobliżu bramy wjazdowej do kompleksu zajmującego się produkcją uzbrojenia doszło do jednego lub kilku wybuchów, strzelaniny i w ciągu kilkunastu minut – jej zakończenia. Efekt: 5 osób zabitych (w tym 4 pracowników firmy i 1 taksówkarz, którego pojazdu zamachowcy użyli do wtargnięcia), 22 osoby ranne (w tym 8 wypisano do domu następnego dnia a 2 znajdują się w stanie krytycznym) i 2 „wyeliminowanych” napastników. Ze względu na chaos panujący w sieci tureckie Centrum Zwalczania Dezinformacji wydało natychmiastowo apel o „zwracanie uwagi tylko na oficjalne komunikaty” a Najwyższa Rada Radia i Telewizji ogłosiła krótki zakaz nadawania.

moment, w którym zamachowcy opuścili porwaną taksówkę na terenie zakładów TAI

Z doniesień medialnych potrafimy zarysować ogólny wygląd akcji terrorystycznej. Terroryści zaczęli od porwania taksówki Murata Arslana, którego zamordowali a ciało schowali w bagażniku. Pojazdu następnie użyli jako transportu do placówki TAI, gdzie rozpoczęli strzelaninę i wdarli się do budynków kompleksu. Ofiary na miejscu, ujawnione w tureckich mediach, to: kontroler jakości, inżynierka (zastrzelona w drodze po odbiór kwiatów wysłanych jej przez męża), szeregowy pracownik i ochroniarz. Po krótkim czasie na miejsce dotarły siły zbrojne i zabiły napastników – jak się okazuje wedle wstępnych ustaleń MSW, bojowników PKK. Grupa ta uznana jest za terrorystyczną nie tylko w Turcji, ale też w USA i Unii Europejskiej.

Reakcje międzynarodowe

Należy pamiętać, że Turcja to bardzo ważny kraj członkowski NATO. Poza USA ma wg rankingu Global Fire Power najbardziej liczną armię i najsilniejsze siły powietrzne w sojuszu. Dodać należy strategiczne położenie geograficzne. Nie dziwi więc, jak szybko nadeszły słowa potępienia wobec zamachu przede wszystkim z tego kierunku, ale również z innych.

Sekretarz Generalny NATO, Mark Rutte, w swoim publicznym oświadczeniu podkreślił, że „NATO stoi po stronie naszego sojusznika, Turcji. Zdecydowanie potępiamy wszelkie formy terroryzmu i uważnie śledzimy rozwój sytuacji„. Sekretarz Stanu USA, Antony Blinken „zdecydowanie potępił dzisiejszy atak terrorystyczny” i „modlił się za ofiary i ich rodziny„, a Doradca Białego Domu ds. Komunikacji Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby oznajmił, że „nasze serca są z ofiarami przerażającego ataku terrorystycznego w Ankarze” i „że modli się za osoby dotknięte atakiem, ich rodziny i naród turecki„.

Prezydent Francji, Emmanuel Macron powiedział: „Podzielamy ból krewnych tych, którzy stracili życie w ataku i składamy im kondolencje. Solidaryzujemy się z Turcją i narodem tureckim przeciwko terroryzmowi”. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz napisał na swoim profilu na 𝕏, że jest „zszokowany wiadomościami o ofiarach śmiertelnych i rannych pochodzących z Ankary” i w „najostrzejszych słowach” potępił wszelkie formy terroryzmu. Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer zadeklarował, że „stoimy ramię w ramię z naszym sojusznikiem z NATO i bliskim przyjacielem Turcją” a premier Włoch, Giorgia Meloni, ogłosiła, że „wyraża głębokie kondolencje i szczere współczucie dla władz tureckich w związku z nikczemnym atakiem, w wyniku którego zginęło wiele osób i zostało rannych„.

Kondolencje spłynęły także ze strony prezydenta Rosji, Władimira Putina, który złożył je osobiście prezydentowi Erdoganowi (obaj przebywali wówczas na zjedźcie BRICS w Kazaniu), od Sekretarza Generalnego ONZ Antonio Guteressa, jednocześnie potępiającego wszelkie akty terroru czy od Josepa Borella, Przedstawiciela Unii Europejskiej do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa. Warto dodać, że depesze w którym potępiono zamach i wyrażono solidarność z ofiarami napłynęły też m.in. z Wenezueli, Iranu, Kuby, Pakistanu, Palestyny, Iraku a nawet… Afganistanu.

Ze strony Polski pojawił się krótki (ale zawsze jakiś) wpis na profilu 𝕏 Ministerstwa Spraw Zagranicznych, w którym stanowczo potępiono atak terrorystyczny i zadeklarowano solidarność. Szkoda, że ani premier Tusk ani prezydent Duda nie zdołali nic od siebie dodać. Usprawiedliwieniem, chociaż niezbyt poważnym, tego drugiego może być ewentualnie trwająca wizyta w Korei Południowej. Warto o tym pamiętać, kiedy w Polsce dziwić się będziemy że nie potrafimy wpływać dyplomacją na kluczowe kraje w kontekście dążeń pokojowych na Ukrainie.

W każdym razie kluczowe słowa potępienie należały do prezydenta Erdogana, który zadeklarował, że „Nasz naród powinien wiedzieć, że brudne ręce terrorystów wyciągnięte w stronę Turcji na pewno zostaną złamane„. Nie były to słowa rzucone na wiatr.

Atak z powietrza

Od 2022 roku Turcja prowadzi operację „Szpon”, która obejmuje ataki powietrzne na pozycje PKK, także poza granicami kraju (w Syrii i Turcji). Jej oficjalnym celem jest niszczenie komórek terrorystów oraz zapobieganie utworzenia stałego „pasa terroryzmu” wzdłuż granic, który można sobie wyobrazić spoglądając na południowy Liban kontrolowany całkowicie przez terrorystów z Hezbollahu.

Nocne naloty z 23 na 24 października można więc uznać tak za bezpośredni odwet za atak na kompleks TAI, jak i za regularne, planowane działania w ramach wspomnianej operacji. O ile prasa turecka podała, że na cel wzięta została stricte militarna infrastruktura służąca działaniom terrorystycznym, to kurdyjskie portale info doniosły o zbombardowaniu szpitala w Qamishlo, na południowy zachód od Mardin, w efekcie czego zginąć miało 10 osób. Jeśli odpowiedź na atak w Kahramankazan zakłada dalsze kroki, to należy spodziewać się że będą brutalne. O braniu na cel infrastruktury cywilnej w przeszłości ostrzegała niejednokrotnie organizacja Human Right Watch

Co wiemy o TAI?

Placówka TAI wybrana na cel ataku specjalizowała się w produkcji i projektowaniu maszyn latających, od dronów, przez śmigłowce po myśliwce. W tym TAI TF Kaan, maszyny, które wprowadziły Turcję do grona państw posiadających myśliwce piątej generacji. Z powodu mnogości podejmowanych projektów i planów zwraca się uwagę, że jest naturalnym celem dla zamachów terrorystycznych.

W 2020 firma znalazła się na liście 100 największych firm przemysłu obronnego na świecie (na 53. lokacie, obok 7 innych tureckich firm z branży) z zyskami powyżej 1,5 miliarda dolarów (przy czym niezwykle popularny za sprawą wojny na Ukrainie i zakupów przez Polskę koncern Baykar nie przekroczył wówczas 400 milionów dolarów z eksportu). Współpracuje z przemysłem europejskim i amerykańskim, a jej odbiorcami są m.in. Egipt, Pakistan czy Jordania.

Zarząd firmy w odpowiedzi na wydarzenia z 23 października oświadczył:

Jesteśmy członkami narodu, który pokonuje każde wyzwanie. Przezwyciężymy ten atak i będziemy kontynuować naszą pracę na rzecz przyszłości naszego kraju bez zakłóceń. Ten atak był wymierzony nie tylko w naszą firmę, ale także w nasz przemysł obronny i naród. Składamy kondolencje rodzinom naszych współpracowników oraz postronnego obywatela, który również zginął w ataku. Będziemy nadal przyczyniać się do rozwoju krajowego przemysłu obronnego, utrzymując ich pamięć przy życiu.


Udostępnij artykuł
Tagged

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *