Rosjanie mocno dążyli do demilitaryzacji Ukrainy jeszcze przed rokiem 2014, co jawnie świadczy o tym, że do wojny się przygotowywali długo przed inwazją na Krym i Donbas. Ostatni minister obrony Ukrainy przed Majdanem Pawło Lebiediew, jak się później okazało, był obywatelem FR i uciekł do Rosji, jak tylko upadł rząd Janukowycza. Tak się też złożyło, że miał firmę budowlaną działającą na Krymie, która dostała mnóstwo zamówień od nowej władzy rosyjskiej na wyspie. 27 lutego 2014 już po ucieczce Lebediewa na Krym, ale kiedy jeszcze formalnie był ministrem Ukrainy, jego firma dostała od władz Sewastopola 27 hektarów ziemi pod zabudowę. I tak się składa, że planem Lebediwewa na reformowanie Sił Zbrojnych Ukrainy było stworzenie „małej zawodowej armii” z likwidacją większości istniejących ciężkich brygad i pozostałości ukraińskiego systemu mobilizacyjnego. Miała powstać armia zawodowa, ekspedycyjna, dla zagranicznych misji pokojowych. No, a skoro Ukraina była neutralnym pokojowym krajem, która nie miała żadnych wrogów, no to po co jej te stare radzieckie systemy uzbrojenia? Więc wycofano i zutylizowano na przykład dużą liczbę systemów obrony przeciwlotniczej S-200B. Tak, pewnie można zawsze znaleźć uzasadnienie mówiąc, że były przestarzałe. Ale obecna wojna pokazała, że w tej chwili wszystkie przestarzałe radzieckie systemy znajdują swoje miejsce w ogólnym systemie OPL Ukrainy i ich liczba sama w sobie jest ważna. Poza tym, planowano zlikwidować systemy rakietowe o zasięgu 120km Toczka-U i samobieżne działa kalibru 203 mm 2s7 Pion. Uzbrojenie, które na początku rosyjskiej inwazji 2022 stworzyło armii rosyjskiej mnóstwo problemów i kosztowało poważne straty. Rząd Janukowicza zapraszał Rosjan do serwisowania tych rakiet. Rosjanie twierdzili, że one wszystkie są w tak fatalnym stanie, że nadają się tylko na zutylizowanie. Tych planów nie udało się zrealizować. Przerwał je Majdan 2014. „Antykonstytucyjny przewrót”, jak go nazywają Rosjanie. A ja proponuję inaczej spojrzeć na te wydarzenia. Bo kilka lat później, gdyby było już po sprawie i rosyjski agent Lebiediew zrealizowałby te wszystkie plany, strona ukraińska fizycznie nie mogłaby przeciwdziałać Rosjanom, nawet gdyby podjęła taką decyzję. Bo nie byłoby czym. A armia nie miałaby struktur, które można byłoby rozwinąć, jak to zrobiono w latach 2014 – 2015. SZU nie miałyby tej bazy, żeby powstać z gruzów i się rozbudować, jak to zrobiły w rzeczywistości.
Ale kwestia rozbrojenia Ukrainy miała też inną stronę. Dużo teraz się mówi, jak wielki błąd popełniła Ukraina, oddając swoją broń jądrową w zamian za gwarancje bezpieczeństwa, które jak później się okazało w praktyce, do niczego nie zobowiązywały podpisujących jej stron. Na ten temat można znaleźć sporo dyskusji prowadzonych obecnie na Zachodzie. Ale przy tym niewielu wspomina, że Ukraina podpisała również dużo innych porozumień, w których aktywną stroną przede wszystkim było USA, które rozbrajało Ukrainę. Chodzi na przykład o likwidację potencjalnych nośników broni jądrowej. To była część ogólnej polityki likwidacji potencjału nuklearnego na Ukrainie prowadzonej przez USA. W ramach tych działań finansowano likwidacje lotnictwa strategicznego Ukrainy. Samolotów Tu-160, Tu-95 i Tu-22M. Tych ostatnich Ukraina posiadała co najmniej 55. Zlikwidowano też kilkaset rakiet X-55 i X-22. Ukraina w ramach tej polityki likwidacji swoich „nuklearnych zdolności” zutylizować miała większość tych samolotów i rakiet za amerykańskie pieniądze, a mniejszą część przekazała Rosji. I to są dokładnie te rakiety i te samoloty, które w tej chwili Rosja wykorzystuje do uderzeń na Ukrainę. Przynajmniej w części.
Poza tym, Ukraina jeszcze kilka lat przed Majdanem 2014 posiadała system rakietowy o zasięgu 300 km 9K72 Elbrus (w natowskiej klasyfikacji – Scud), Zlikwidowano go tak samo, zgodnie z amerykańskim programem finansowanym przez USA w roku 2011. Już po rosyjskiej inwazji na Gruzję. Wtedy Rosjanie już się przygotowywali do swojego uderzenia na Ukrainę i już instalowali swoją agenturę w ukraińskich strukturach. A USA nadal realizowało swój program w ramach polityki nierozprzestrzeniania broni jądrowej na Ukrainie i głosiły „reset” w stosunkach z Kremlem. Argumentowano wtedy, że te systemy są stare, nieskuteczne i drogie w utrzymaniu. Tak, stare, tak kosztowne i tak z ograniczoną skutecznością. Tym niemniej po roku 2014 Ukraińcy aktywnie przewracali do służby wszystko co tylko mieli do dyspozycji. Posiadali do tego zdolności i kompetensje. Jakby stary nie był Elbrus, zdaniem ukraińskich fachowców od broni rakietowej, nadal byłby przydatny jako broń dla uderzeń strategicznych i sama możliwość jego użycia, zmuszałaby Rosjan zupełnie inaczej podchodzić do możliwej inwazji na Ukrainę. Poza tym Ukraińcy są całkiem pewni, że byliby zdolni utrzymać te systemy w linii i nawet mieli program ich modernizacji z podniesieniem precyzji uderzeń i zwiększeniem zasięgu, który z kolei w wypadku tego systemu był liczbą bardzo umowną. Liczbą formalną żeby Elbrus był zgodny z międzynarodowymi porozumieniami ograniczającymi zasięg rakiet taktycznych do 300 km. Elbrus nie wyróżniał się zbytnią precyzją, ale jak zauważaja ukraińscy eksperci, miał tak potężną głowiće, że dla uderzeń w wielkie obiekty przemysłowe i logistyczne precyzja niekoniecznie była by potrzebna. Prawdziwym powodem dlaczego USA finansowało zlikwidowanie tych rakiet może być fakt, że w rękach krajów arabskich, Iranu, Korei Północnej Scudy były aktywnie modernizowane i stwarzały sporo problemów dla USA i sojuszników tego kraju.
Pod koniec warto dodać, że USA sfinansowały w tamtych latach też likwidację ogromnej liczby broni strzeleckiej, ręcznych wyrzutni przeciwlotniczych i amunicji różnego typu w tym artyleryjskiej. W ramach logiki, że jeżeli tego by nie zrobiono, to ta broń trafi na czarny rynek i uzbroi światowy terroryzm.
Jednocześnie, żeby nie wyglądało tak, że całą odpowiedzialność zrzucam na USA, trzeba też przyznać, że sami Ukraińcy również żyli w przekonaniu, że im nie trzeba będzie prowadzić już żadnej wojny. W najgorszym wypadku ekonomiczną, handlową i energetyczną. Więc w społeczeństwie ukraińskim nie słychać było protestów przeciwko tym wszystkim programom rozbrojenia się. Poza być może wąskim kołem ekspertów i wojskowych. A skorumpowani urzędnicy widzieli w tym szansę na bogacenie się.
Ale to w żaden sposób nie zmienia faktu, że USA nie było przez bardzo długi czas w stanie rozpoznać celów Rosjan, już wtedy, kiedy te cele były aktywnie przez nie realizowane i jakie by nie były amerykańskie intencję, faktem pozostaje to, że rozbrojenie Ukrainy było prowadzone w dużym stopniu za amerykańskie pieniądze i było oficjalną polityką Waszyngtonu w stosunku do Kijowa przed rokiem 2014. I Ukrainę pozbawiono wtedy zdolności, o które prosi podczas tej wojny swoich zachodnich sojuszników w tym przede wszystkim USA i dostaje twarde „NIE” w odpowiedzi. Dobrze jest mieć sojuszników, ale jak się okazuje, jeszcze lepiej jest mieć własne zdolności, bo twój sojusznik zwyczajnie może się mylić w swojej polityce i rozpoznać zagrożenie za późno.