Broń chemiczna, a w szczególności historia jej początków związana jest z jednym człowiekiem – Fritzem Haberem, Niemieckim Naukowcem pochodzenia żydowskiego, a także jego dylematów. Dziś szeroko wymieniana w mediach poniekąd jako „straszak” ten typ broni to symbol ostatecznego zła na polu bitwy. Dziś obchodzimy wyjątkową 109 rocznicę zakończenia II bitwy pod Ypres – starcia podczas którego pierwszy raz został użyty ten rodzaj broni na zachodzie. Jaka jest jej historia i kim jest jej twórca, postać zupełnie niejednoznaczna w historii ludzkości? Zapraszam do artykułu:
Zielono-żółta chmura zmierzała na linie Ententy dzięki podmuchowi wiosennego wiatru nad Ypres. Ci do których ta dziwaczna mgła dotarła poczuli w nozdrzach lekko irytujący zapach, jednak po kilku wdechach żołnierze zaczęli kaszleć i wymiotować. Złapani we mgle ci którzy to zobaczyli zaczęli porzucać swoje pozycje i biec w kierunku sojuszniczych linii. Nadaremnie jednak, ponieważ im więcej wdychali trującego gazu podczas biegu tym szybciej zaczęli tracić siły. Relatywnie Ci którzy pozostali na swoich miejscach otrzymali mniejsze obrażenia. Ich oczy jednak czerwone czy to też od tego specyfiku czy od bólu, patrzyły na tą tragedię z przerażeniem w oczach. Wielu zaczęło się powoli przewracać łaknąc świeżego powietrza.
Ten dzień miał się zapisać w historii jako wielkie zwycięstwo Fritza Habera, ale jako wielka porażka ludzkości. Choć za dokładną datę pierwszego użycia broni chemicznej uznaje się 31 stycznia 1915 (front wschodni pierwszej wojny światowej – bitwę pod Bolimowem), to dopiero pod Ypres po raz pierwszy zastosowano ją na taką skalę, zbierając żniwo śmierci w dziesiątkach czy setkach. Choć pierwsze użycia broni chemicznej nie były drastycznie śmiertelne (liczone bardziej w dziesiątkach ofiar), to jej rozwój ostatecznie doprowadził do stworzenia Cyklonu B – broni używanej do masowej zagłady. A za to wszystko odpowiedzialny był jeden człowiek – Fritz Haber.
„Ojciec Broni Chemicznej” – z pochodzenia Niemiecki Żyd. Całkiem ironiczne pochodzenie jak na twórcę gazu którzy służył do eksterminacji jego narodu. Fritz urodzony w Wrocławiu (ówcześnie jeszcze królestwie Prus), był synem kupca – Zygfryda, który co ciekawe ożenił się ze swoją kuzynką Paulą, która zmarła krótko po urodzeniu syna. Mimo wszystko ówcześni historycy zaznaczają iż przyszły laureat Nagrody Nobla w większym stopniu czuł się Niemcem niż Żydem. Zaznaczam to ze względu na jego późniejszą historię. Studia skończył w Berlinie. W kolejnych latach dzięki swojej pracy naukowej opracował proces Habera-Boscha, czyli proces syntezy amoniaku – jego największe życiowe odkrycie. Tu chciałbym zaznaczyć że ten proces umożliwił stworzenie nawozów azotowych, dzięki którym obecnie się szacuje – żyje dziś połowa ludzi na świecie.
Oczywiście wynalazek który zrewolucjonizował rolnictwo, co znacząco zmieniło nie tylko świat nauki, ale życie miliardów ludzi. By to państwu zobrazować naturalnie nasza planeta nie jest w stanie utrzymać 8 miliardów ludzi przy życiu. Ziemia nie miałaby tyle żywności, ale ten człowiek, oczywiście przy współpracy, ale jednak opracował wynalazek który pozwolił na taki rozwój człowieka. Tak więc twórca jednych z najstraszniejszych broni w historii ludzkości, przyczynił się znacznie do jej rozwoju. Dziś gazety mogłyby by o nim pisać „Nakarmił świat”, ówcześnie pisano że „zrobił chleb z powietrza”.
Historia Fritza nie jest jednak historią Alfreda Nobla, którego wynalazek stworzony w początkowo słusznym celu, wykorzystano do terroryzmu i zabijania ludzi. Wręcz przeciwnie, Haber był architektem gazów bojowych, a nie nieszczęśliwym naukowcem. Podpisał on Manifest 93 – proklamację niemieckich intelektualistów popierających wojnę i Kaisera. Kierował zespołami opracowujące chlor w warunkach bojowych, który został użyty podczas (nie)sławetnej II bitwy pod Ypres. Sam z resztą nadzorował tam atak. Na podstawie własnych obserwacji które tam uczynił sformułował regułę Habera – mierzącą zależność między stężeniem gazu a czasem jaki żołnierz musi być wystawiony na owy specyfik by umrzeć. Otwarcie nie miał nic przeciwko temu rodzajowi broni, twierdząc że nie jest bardziej okrutna niż śmieć od kuli, czy odłamków, zapominając o tym że część żołnierzy umierało po długich cierpieniach.
Trzeba jednak z drugiej strony powiedzieć że pomógł on w opracowaniu jednych z pierwszych masek gazowych chroniących przed samą bronią. Habera nie powstrzymało nawet samobójstwo żony, która nie mogła pogodzić się z faktem tworzenia przez męża takiego rodzaju broni, jednak dzień po pogrzebie Fritz pojechał na front testować kolejne gazy bojowe. Jego instytut zajmował się wytwarzaniem wielu gazów bojowych, w tym iperyt, znany szerzej jako gaz musztardowy. I być może Haber nie wynalazł Iperytu, to min. dzięki jego wkładowi użyto go do działań wojskowych.
„W nagrodę” w 1918 roku dostał nagrodę nobla z chemii, za syntezę amoniaku. Mimo traktatu Weimarskiego, już od 1919 roku Haber był zaangażowany (tym razem w tajny) rozwój broni chemicznej w Niemczech, ale nie tylko. Pomagał też w tym Hiszpanom czy Rosjanom. W latach dwudziestych jego współpracownicy wynaleźli cyklon A – mający początkowo służyć do zabijania owadów czy szkodników takie jak szczury, w magazynach zbożowych. Szybko okazało się że preparat jest jeszcze bardziej zabójczy dla… ludzi. Stąd wkrótce wynaleziono znany nam powszechnie Cyklon B – stosowany przez nazistów do zabijania więźniów w obozach zagłady.
Wedle współczesnych szacunków ofiarami tego specyfiku był ponad milion ludzi. Jednak to narodowi socjaliści zmusili Habera do zwolnienia pracowników i wyjazdu do Wielkiej Brytanii, gdzie miał dostać posadę w tworzonym instytucie badawczym od Chaima Weizmana – przyszłego pierwszego prezydenta Izraela. Nie było mu jednak dane – zmarł w 1934 roku, nie widząc do jakiej ciemnej przyszłości doprowadzi jego straszliwy wynalazek.
Fritz Haber jest jednoznacznie związany z historią i powstaniem broni chemicznej, jednak pomimo jego zaangażowania nie jest postacią jednoznacznie negatywną. Z jednej strony stworzył straszliwą broń – znaną nam do dzisiaj, przecież obecnie Rosjanie nadal nas straszą domniemaną taką bronią wśród Ukraińców, podczas gdy są podejrzenia że sami taką posiadają i ją używają. Straszeni nią jesteśmy także w codziennych wiadomościach czy w słowach niektórych dezinformatorów i propagandystów.
Fritzowi zawdzięczamy też wiele odkryć i wynalazków które zapobiegły śmierci z głodu w wielu miejscach na świecie czy o ironio – śmierci od jego własnej broni. Nie ulega wątpliwości że Haber był patriotą, żywo walczył za Rzeszę (oczywiście drugą mam na myśli). Znany był także ze swoich wypowiedzi o tym, że w czasie pokoju nauka powinna służyć światu, w czasie wojny – państwu, z czym nie zgadzał się na przykład Albert Einstein.
Niewątpliwie jest postacią naukowca który pokazuje dylemat między zwykłą matematyką i nauką, a moralnością i codziennym dramatem. Podczas tworzenia tego artykułu zainteresowało mnie to, że owy naukowiec, w Polsce powszechnie znany nie jest, a którego historia, osobiście uważam jest ważnym argumentem w debacie na temat broni chemicznej i dlaczego – przynajmniej moim zdaniem powinna być zakazana.
Szczególnie ówcześnie pokazujemy historie choćby twórcy bomby atomowej – Roberta Oppenheimera, i dylematów tworzeni broni masowej zagłady, czy jej zasadności. Jednak dylematy przed którymi stawał Oppenheimer pierwszy przeżywał Haber, doświadczając pod koniec I wojny światowej depresji. Podejrzewam że odczucia i przemyślenia naukowca z Niemiec w dużej mierze pokrywały się z tymi od „twórcy Bomby Atomowej”, choć wyraźnie z innymi wnioskami.
A do jakich wniosków państwa skłania ten dylemat? Czy Haber był cudotwórcą, któremu życie zawdzięczają miliardy, czy może raczej szalonym naukowcem, którego wynalazki doprowadziły ludzkość na skraj moralności i którego wynalazki zamordowały miliony? A może obydwoma? Zapraszam do komentowania i dyskusji.