Andrzej Duda 6 sierpnia po równo 10 latach skończy urzędowanie na stanowisku głowy państwa. Podczas tego okresu był na szczycie politycznego świata. Mimo, że urząd ten nie ma aż takich możliwości i uprawnień jak np. premier, to prezydent przed dekadę mógł realnie wpływać przynajmniej częściowo na polską politykę zagraniczną i jako zwierzchnik sił zbrojnych na sprawy obronne. Dla Andrzeja Dudy ten okres się kończy i jako polityk odchodzący z ważnego urzędu musi znaleźć sobie na nowo miejsce w życiu publicznym naszego kraju.
Polityczny niebyt czy nowa, ważna funkcja?
Andrzej Duda, który za mniej niż miesiąc skończy urzędowanie jest w niezwykle trudnej sytuacji. Jeszcze żadnemu demokratycznie wybranemu prezydentowi w naszym kraju od 1989 roku nie udało się zbudować zaplecza na tyle silnego, by po zakończeniu pełnienia funkcji być w stanie odegrać jakąś ważną rolę w życiu politycznym. Każdy prezydent przez to, że urząd głowy państwa nie jest w Polsce faktycznie ośrodkiem decyzyjnym nie jest w stanie zbudować sobie silnej pozycji do przetrwania w polityce. Pałac Prezydencki wydaje się stać na uboczu ważnych układanek, a prawdziwe decyzje zapadają w parlamencie czy rządowych gabinetach. Powoduje to, że byli prezydenci zamykali się raczej w funkcji politycznego komentatora bieżących wydarzeń, a wszelkie próby zaistnienia na nowo kończyły się dużym niepowodzeniem. Tą prawidłowość chciałby przełamać Andrzej Duda, który jasno wypowiada się, że zakończenie urzędowania jako prezydent nie kończy jego politycznych aspiracji. Obecna, wciąż jeszcze stosunkowo młoda jak na politycznego emeryta głowa państwa marzy o funkcji premiera, która dałaby mu realną władzę i pozwoliłaby politycznie przetrwać na szczycie. Duda upatruje swoją szansę w ponadpartyjnym charakterze urzędu, który sprawował przez dekadę – jak się wydaje, chciałby być premierem ewentualnego rządu koalicyjnego złożonego z jego macierzystej partii PiS wraz ze środowiskiem Konfederacji. Stąd wydaje się, że prezydent ostatnio zaostrza swoją retorykę i stara się wyjść z tradycyjnie bezpartyjnej roli stawiając się jasno po jednej z politycznych stron. Prawdopodobna jest też chęć założenia przez odchodzącego prezydenta nowej partii politycznej, która miałaby być jakąś nową formułą dla jego dotychczasowych wyborców. Jest to jednak ryzyko, ponieważ nowe ugrupowanie musiałoby odbić wyborców obecnie funkcjonujących partii, a tym samym zniechęcić innych liderów do współpracy. Zostanie Andrzeja Dudy w polityce byłoby ciekawą odmianą na polskiej scenie politycznej. Do tej pory wydawało się, że także powaga urzędu prezydenta nie pozwala byłej głowie państwa na pełnienie funkcji nominalnie niższej, jednak stanowisko premiera pozwoliłoby byłemu prezydentowi na sprawowanie realnej władzy w Polsce przez kolejne lata. Dałoby to możliwość wykorzystania wiedzy i znajomości zdobytych przez niego wcześniej.
Były prezydent jest nie mniej ważny niż obecny
Odchodząca głowa państwa posiada ogromną wiedzę. Jak wiemy najważniejszy urząd w naszym kraju ma dostęp do ściśle tajnych informacji wojskowych, wywiadowczych czy z dziedziny codziennego funkcjonowania kluczowych organów państwa, których ujawnienie może zagrozić porządkowi i stabilności. Rzecz jasna raczej nie zachodzi obawa, że były prezydent mógłby te informacje sam i umyślnie ujawniać, chodzi raczej o konieczność zabezpieczenia przed zewnętrznymi wpływami, które mogłyby spowodować ujawnienie tych tajemnic. Jednym słowem byłemu prezydentowi RP należy się ochrona Służby Ochrony Państwa. Jest to konieczność dla zapewnienia mu jak i tajemnicom państwowym należytego bezpieczeństwa. Nawiasem mówiąc dłuższa ochrona należeć się powinna także każdemu byłemu premierowi. Urząd ten posiada nie mniejszą wiedzę na temat funkcjonowania państwa, a z racji realnej władzy jaką ma jest jeszcze bardziej narażony na wpływy i naciski po swoim odejściu. Jest to temat myślę do szerszej dyskusji na przyszłość. Były prezydent jako osoba zaznajomiona z innymi światowymi liderami i regułami jakimi rządzą się stosunki pomiędzy państwami powinien być zaproszony przez nową głowę państwa do jakiejś formy doradztwa. To bardzo ważne, aby wiedza i zależności zbudowane przez lata spędzone na urzędzie były w jakiś pozytywny dla Polski sposób wykorzystane. Wydaje się dobrze z tej perspektywy, że nowy prezydent wywodzi się z podobnej opcji co poprzedni, współpraca ta zapewne będzie znacznie bardziej owocna niż gdyby miał nim być Rafał Trzaskowski. Każdego stanowiska trzeba się nauczyć, a nikt nie będzie lepszym doradcą w pewnych sprawach jak osoba, która w przeszłości pełniła tą samą funkcję.
Z drugiej strony rozumiem, że każdy prezydent to nowe otwarcie. Karol Nawrocki myślę, że nie chce być kojarzony tylko ze swoim poprzednikiem, chce wnieść coś od siebie, ale to nie znaczy, że w kwestiach bezpieczeństwa narodowego ma nie słuchać dobrego głosu. Najważniejsze to nie zamykać się na współpracę tylko ze swoim środowiskiem. Urząd prezydenta jest dobrym miejscem do ścierania się różnych wizji rozwoju i przyszłości Polski, jestem ciekawy jak zostanie on wykorzystany, czy do sklejania kraju czy pogłębienia podziałów. Tak samo z niecierpliwością czekam co przyniosą nam pierwsze dni emerytury Andrzeja Dudy i jego ewentualne polityczne deklaracje i ruchy.