Primaaprilisowy żart ze strony IDF, który poległ na unicestwieniu konsulatu irańskiego w Damaszku i zgromadzonych tam istotnych szyickich person, rozpoczął serię ograniczonych w skali, chociaż ciągle eskalujących wymian ciosów pomiędzy Teheranem, a Tel-Awiwem. W obecnym interwale czasowym, oczekujemy na ewentualną 3 rundę pojedynku bliskowschodnich kogutów wagi ciężkiej, a swój ofensywny oręż do pojedynku, zgodnie z logiką konfliktu, wyciągnie (prawdopodobnie) Iran.
„Nasz przekaz jest bardzo jasny – każdy atak, w każdym miejscu i o każdej porze.”
Herzi Halevi
Co się wydarzyło: 26 października w kilka lokalizacjach w Iranie doszło do uderzeń środkami napadu powietrznego na cele militarne Islamskiej Republiki. Izrael w ramach operacji „dni pokuty” chwalił się użyciem blisko stu samolotów bojowych, atakiem na około 20 obiektów w Iranie w trzech prowincjach Teheran, Chuzestan i Ilam, a także destrukcją ważnych wojskowych obiektów:
- Izrael miał zlikwidować 3 z 4 systemów obrony powietrznej S-300 dostarczonych przez Rosję do Iranu. Czwarty uległ zniszczeniu przy poprzednim izraelskim uderzeniu.
- Podczas ataku zniszczono również systemy radarowe używane do kierowania pociskami balistycznymi, nota bene tymi samymi, których użyto do ofensywy na Izrael w kwietniu oraz 1 października, gdy IRGC wystrzeliło 181 pocisków balistycznych w kierunku Ziemi Świętej.
- Według Axios, które potwierdzało swoje rewelacje w 3 izraelskich źródłach, odwetowy atak Izraela na Iran zniszczył w Parchin kluczowy element irańskiego programu rakietowego. Wysoki rangą urzędnik amerykański potwierdził, że atak sparaliżował ich zdolności do produkcji rakiet.
Amos Hochstein, doradca prezydenta Bidena ds. Bliskiego Wschodu, powiedział, że „Iran pozostał odsłonięty” bez zdolności do obrony rakietowej, a Wall Street Journal wydał druzgocącą ocenę systemów obrony przeciwlotniczej Iranu, który właściwie nie bronił się przed izraelskim atakiem. Systemy te przechwyciły „bardzo niewiele rakiet, jeśli w ogóle”, spośród tych wystrzelonych przez około 100 izraelskich myśliwców. Bierną postawą miało się także wykazać irańskie lotnictwo, które nie podjęło się prób przechwytywania rakiet, czy też ataków na znacznie silniejsze Izraelskie Siły Powietrzne.
Irańska agencja Tasnim związana z Siłami Quds cytuje MON Iranu, gen. dyw. A. Nasirzadeh: „Niedawny atak reżimu syjonistycznego na Iran spowodował niewielkie szkody, które już zostały w całości naprawione”.
Co mówią: Sekretarz obrony USA Lloyd Austin powtórzył zobowiązanie swojego narodu wobec Izraela: „Stany Zjednoczone utrzymują wzmocnioną postawę siłową w celu obrony personelu USA, Izraela oraz partnerów w całym regionie w obliczu zagrożeń ze strony Iranu i wspieranych przez Iran organizacji terrorystycznych. Jesteśmy zdeterminowani, aby zapobiec wszelkim podmiotom przed wykorzystaniem napięć lub rozszerzaniem konfliktu w regionie”. Niemiecki Kanclerz Olaf Scholz tonował nastroje i twierdził, że sytuacja powinna zmierzać ku deeskalacji konfliktu: „Podjęto wysiłki, aby uniknąć ofiar cywilnych. To zatem stwarza okazję do uniknięcia dalszej eskalacji”.
W Foreign Policy Sanam Vakil, dyrektor programu Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej w Chatham House oceniała wymianę ciosów między Izraelem, a Iranem: „To była poważna eskalacja — zarówno Izrael, jak i Iran przekroczyły poważne czerwone linie. Jednocześnie Izrael był stosunkowo skalibrowany”.
Saleh Hamid , badacz spraw irańskich, na saudyjskim kanale Al Hadath komentował skutki izraelskiego ataku na irańskie cele militarne: „Po pierwsze, straty, jakie poniósł Iran, jeśli raporty o systemach S-300 są prawdziwe. Iran od dziesięcioleci czeka, aby zwiększyć swoją siłę odpowiedzi. Zniszczenia tych obiektów, wraz z fabrykami rakiet, zwłaszcza na obszarach Chodżir i Parczin na południowy wschód od Teheranu, mogą oznaczać, że Iran otrzymał poważny cios, którego naprawa zajmie dużo czasu”.
Dlaczego to ma znaczenie: Izraelski atak na Iran z 26 października pokazał w sposób doskonały czym charakteryzuje się konflikt Teheranu z Tel-Awiwem:
- Izrael liczy się ze zdaniem USA – wbrew temu co często można usłyszeć na temat administracji Bidena, potrafi ona wpłynąć na zachowanie Netanyahu i jego rządu. Skala uderzenia, nie obranie za cel obiektów nuklearnych czy związanych z przemysłem naftowym to ewidentnie skutek nacisków z Waszyngtonu.
- Technologiczna przewaga Izraela jest niebagatelna – skutki izraelskiego ataku są ograniczone, ale jednak bolesne i wstydliwe dla Iranu. Utrata wszystkich zakupionych z Rosji systemów OPL świadczy nie tylko o słabości irańskiej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, ale także o tym, że IDF ma dokładnie zmapowane cele na terytorium Iranu. W przypadku eskalacji konfliktu, koszty po stronie Islamskiej Republiki mogą rosnąć lawinowo.
Co dalej: W ostatnich pojawia się co raz więcej informacji na temat kolejnej rundy wymiany uprzejmości pomiędzy bliskowschodnimi państwami. Iran zapowiadał, że „reżim syjonistyczny” zostanie ponownie ukarany i że odpowiedź będzie bolesna. Wysocy rangą urzędnicy irańscy i arabscy powiedzieli gazecie The Wall Street Journal, że możliwy atak ze strony Teheranu może objąć pociski z silniejszymi głowicami bojowymi i nie ograniczy się tylko do rakiet i dronów.
Z drugiej strony izraelski Maariv spekulował, że Iran chciałby przeprowadzić atak z wykorzystaniem proirańskich bojówek w Iraku, próbując uniknąć w ten sposób kolejnej bezpośredniej odpowiedzi ze strony Izraela. Potencjalny atak szyickich bojówek miałby zostać przeprowadzony przed wyborami prezydenckimi w USA 5 listopada przy użyciu setek bezzałogowych dronów i rakiet balistycznych.
Agencja IRNA informowała, że Najwyższy Przywódca Rewolucji Islamskiej ajatollah Seyyed Ali Chamenei ostrzegł Waszyngton i Tel-Awiw słowami: „Niech wrogowie, Ameryka i organizacja syjonistyczna, wiedzą, że z pewnością spotkają się z ostrą odpowiedzią za to, co robią przeciwko Iranowi i frontowi oporu.”
Szefa Sztabu Generalnego IDF Herzi Halevi zagroził reżimowi ajatollahów: „Jeśli Iran popełni błąd i ponownie wystrzeli salwę rakiet na Izrael, będziemy wiedzieli, jak dotrzeć do Iranu ponownie, wykorzystując zdolności, których nawet tym razem nie użyliśmy, i uderzyć bardzo, bardzo mocno w ich zdolności oraz lokalizacje, które na razie zostawiliśmy.”
W łagodniejszym tonie wypowiadał się Masoud Pezeshkian, prezydent Iranu stawiając Izraelowi warunki deeskalacji: „Jeśli Izrael zmieni swoje zachowanie, akceptując zawieszenie broni i zaprzestając masakrowania uciśnionych i niewinnych w regionie, może to wpłynąć na rodzaj i intensywność irańskiej odpowiedzi”. Swoją drogą nie liczyłbym na to, że w Tel-Awiwie ktoś przyjmie tę deklarację na poważnie.
W dniu kiedy pisze ten tekst tj. 4 listopada, według doniesień, Iran miał poinformować kraje arabskie, że planuje potężniejszy atak na Izrael, z wykorzystaniem zaawansowanych głowic bojowych i innej broni, która nie została wcześniej użyta. Jeżeli wcześniejsze przewidywania odnośnie irańskiego odwetu się potwierdzą i reżim ajatollahów rzeczywiście będzie chciał odpowiedzieć przed amerykańskimi wyborami, to atak musi nastąpić w ciągu najbliższych 24 godzin.
Szersza perspektywa: Dennis Ross, były amerykański dyplomata z czasów Busha i Clintona, zauważył, że Iran utracił swoje strategiczne zdolności obronne po zniszczeniu radarów S-300 i może mieć spore trudności z uzupełnieniem zapasów dalekosiężnych pocisków balistycznych. „Jego najważniejszy pełnomocnik, Hezbollah, został zdecydowanie osłabiony. A mimo to mówi o miażdżących odpowiedziach. Czy Ali Chamenei zdaje sobie sprawę, jak bardzo Iran jest narażony?”.
Dzisiejszy Reuters wspomina o izraelskim ataku i o szczególnie skutecznym wykorzystaniu rakiet balistycznych odpalanych z powietrza. Specjaliści wskazują, że szybkie i wyjątkowo precyzyjne pociski balistyczne, które są uruchamiane z samolotów bojowych, takie jak Rampage produkcji Israel Aerospace Industries, umożliwiają ominięcie problemów charakterystycznych dla naziemnych rakiet balistycznych oraz pocisków manewrujących wystrzeliwanych z powietrza — broni, która wykorzystuje małe skrzydła do pokonywania dużych odległości i utrzymywania wysokości. Pociski manewrujące, poruszające się na niskich wysokościach i z prędkościami poddźwiękowymi, są bardziej podatne na zestrzelenie przez gęstą, zintegrowaną obronę powietrzną. Z kolei pociski balistyczne, choć trudniejsze do przechwycenia ze względu na ich wysoką prędkość i trajektorię lotu, są często odpalane z dobrze znanych lokalizacji, a większość z nich nie posiada zdolności manewrowania w trakcie lotu.
Izrael dzięki zastosowaniu systemu pozwalającego na odpalanie takich rakiet z powietrza staje się wyjątkowo groźnym przeciwnikiem dla pozbawionej podstawowych zdolności obronnych irańskiej OPL. W takiej sytuacji irańskie zapowiedzi o „potężniejszej odpowiedzi” mogą skończyć się nie tylko dalszą eskalacją konfliktu, ale także druzgocącym atakiem Izraelskich Sił Powietrznych na infrastrukturę militarną reżimu ajatollahów, a nawet trwałą degradacją jego potencjału rakietowego, czy też trwałym uszkodzeniem infrastruktury naftowej bądź też uderzeniem w irański program nuklearny.
Czy faktycznie dojdzie do radykalnego zaostrzenia sytuacji między Teheranem, a Tel-Awiwem dowiemy się już wkrótce.