Biełgorod

Biełgorod: Od cichej prowincji do regionu frontowego

Ekonomia i Geopolityka Konflikty
Udostępnij artykuł

Biełgorod jest typowym rosyjskim miastem prowincjonalnym liczącym 340 tysięcy mieszkańców. Do 24 lutego prowadził spokojne życie. Wszystko zaczęło się zmieniać od początku 2022 roku, kiedy kolumny sprzętu wojskowego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej zostały wysłane do obwodu Biełgorodzkiego „na ćwiczenia” w pobliżu granicy z Ukrainą. Rozpoczęcie wojny 24 lutego było niespodzianką dla mieszkańców obwodu Biełgorodzkiego, jak również dla wszystkich innych. Mieszkańcy regionu były jednak przekonane, że szybko się to skończy i nie dotknie ich bezpośrednio. Ale Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej z każdym dniem posuwały się coraz wolniej i te nadzieje zaczęły się kruszyć. Już wiosną doszło do pierwszych ostrzałów terytorium regionu Biełgorodzkiego. I to było zaskoczeniem nie tylko dla okolicznych mieszkańców, ale także dla władz regionu i wojska, którzy okazali się do tego nieprzygotowani i nie mieli doświadczenia, jak zachować się w takiej sytuacji.

Ponadto w regionie Biełgorodu mają miejsce nie tylko regularne ostrzały artyleryjskie lub rakietowe, ale także liczne grupy dywersyjne, które wkraczają do regionu z terytorium Ukrainy i atakują infrastrukturę krytyczną. Najgłośniejszym „incydentem” był nalot ukraińskich śmigłowców na stolicę regionu – Biełgorod. 1 kwietnia 2 ukraińskich Mi-24 bez problemu przeleciały od granicy do Biełgorodu, ostrzelali skład ropy i spokojnie wróciły. Świadczyło to o absolutnym nieprzygotowaniu Sił Zbrojnych FR w obwodzie Biełgordzkim na taki rozwój wydarzeń. Dla miejscowej ludności był to szok – wielka rosyjska armia, która miała zająć Kijów w 3 dni, a w ciągu tygodnia dotrzeć do Kanału La Manche, nie tylko nie może zdobyć Ukrainy, ale helikoptery Sił Zbrojnych Ukrainy już latają nad głowami mieszkańców Federacji Rosyjskiej.

Na początku kwietnia, po ostrzale Obwodu Biełgorod przez Ukrainę, w regionie wprowadzono żółty, podwyższony poziom zagrożenia terrorystycznego. Mimo to ludność wsi i miasteczek położonych w pobliżu granicy z Ukrainą, które są najczęściej ostrzeliwane, nie była ewakuowana przez kilka miesięcy. Oczywistym jest, że lokalne władze obwodu Biełgorodzkiego nie odważyły się podjąć takiej decyzji bez zgody Moskwy.

Ukraiński śmigłowiec Mi-24 nad Biełgorodem. Źródło: https://theaviationist.com/2022/04/01/ukrainian-mi-24-gunships-slipped-across-the-border-with-russia-to-carry-out-attack-on-a-fuel-depot/


Sytuacja pogorszyła się po wielkiej kontrofensywie armii ukraińskiej w sąsiednim obwodzie Charkowskim. Jeśli wcześniej, gdy wojska ukraińskie zostały odepchnięte od granicy i były zaangażowane w obronę podejść do Charkowa, Ukraińcy mogli razić cele na terytorium obwodu Biełorgodzkiego tylko okazjonalnie, to po dotarciu Sił Zbrojnych Ukrainy do granicy otworzyło to przed nimi szerokie możliwości, co doprowadziło do gwałtownego zwiększenia częstotliwości ostrzału regionu. Dopiero 13 października gubernator obwodu Biełgorodzkiego Wiaczesław Gładkow zaapelował do mieszkańców przygranicznych wsi Żurawlewka i Niechotiejewka z wezwaniem do ewakuacji. Szef regionu powiedział, że ludzie powinni czasowo opuścić swoje domy. Doprowadziło to do tego, że Rosja spotkała się z tym, co po raz ostatni miało miejsce tylko podczas wojen czeczeńskich – uchodźcy udali się do innych regionów Rosji nie tylko z Donbasu, ale także z regionu Biełgorodzkiego, czyli już regionu rosyjskiego.

Ewakuacja mieszkańców. Źródło: https://news.ru/regions/v-belgorodskoj-oblasti-obyavlena-evakuaciya-sel-zhuravlevka-i-nehoteevka/

Sami mieszkańcy obwodu Biełgorodzkiego są przerażeni tym co się dzieje i w związku z tym dość ostro krytykują rząd, który nie jest w stanie zapewnić im bezpieczeństwa. Co więcej, ich krytyka jest skierowana nie przeciwko „Kremlowi” i prezydentowi Putinowi, ale władzom lokalnym i Ministerstwu Obrony Federacji Rosyjskiej. Okazuje się, że nawet w takich warunkach w Rosji skutecznie sprawdza się zasada „Car jest dobry, bojarzy są źli”.

Przez ósmy miesiąc wojny region Biełgorodzki stał się regionem frontowym – front faktycznie biegnie wzdłuż granicy Ukrainy z Rosją, czyli też na terenie regionu. Administracja obwodu Biełgorodzkiego okazała się na to absolutnie nieprzygotowana i czeka na „rozkazy” z Moskwy. Sama Moskwa podejmuje takie decyzje powoli i niechętnie, a jeśli już to robi, to stara się zrzucić całą odpowiedzialność na lokalną administrację.

Gubernator obwodu biełgorodzkiego na tle umocnień przeciwpancernych przygotowanych wzdłuż granicy z Ukrainą



Udostępnij artykuł
Tagged

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *