Autor: Igor Żytka

Jest trochę jak w wierszu Brzechwy – toczą się rozmowy czy do NATO to Ukraina ma iść szybszą ścieżką czy nie? Czy zaproszą ją już w Wilnie czy nie? A do UE też szybszą czy pełną? 

Jeśli ktoś śledzi dalsze losy serialu pt. “przewrót kontrolowany” to dziś znajdzie w zagranicznych doniesieniach kilka ciekawostek dotyczących roli surowikina w buncie i kilka innych niuansów. Nadal – nie ma jasności co obserwowaliśmy w piątek i sobotę. Istotne, że w Moskwie podobno aresztowano surowikina i jego zastępcę. Jeśli to prawda to znaczyć może dwie kwestie. Po pierwsze prigożyn nie działał sam, albo – putin czyści środowisko prewencyjnie. Jedno i drugie oznacza, że bulion dojrzewa.

Świat jeszcze trawi rajd prigożyna i próbuje zrozumieć o co w tym zamieszaniu chodziło. Dużo też dziś doniesień z rosji i białorusi związanych z tym tematem. Wyjątkowo dużo.

Trwają echa rajdu prigożyna na Moskwę i dziś dopiero pojawiają się interpretacje. Niewiele zmieniają w obrazie całości. Nadal wygląda to kuriozalnie – szczególnie tłumaczenie prigożyna, że chciał w ten sposób ocalić grupę i siebie. Pojawiają się też detale dotyczące prób rozmów prigożyna i nieobecności putina w podejmowaniu kluczowych decyzji. rosjanie węszą słabość kremla sądząc po reakcjach na dzisiejsze, (hucznie zapowiadane przez pieskowa) orędzie putina. Nie będziemy się z nimi sprzeczać – niech się bulion gotuje. Tym bardziej, że komentarz amerykanów o tym, że to “nie był ostatni akt” brzmi conajmniej intrygująco.

Jeśli ktoś z Was odciął się od mediów w piątek popołudniu i dopiero teraz “nadrabia” medialne zaległości, to można powiedzieć, że ominęła Was jedna z najdziwniejszych akcji tego stulecia w Europie.

Miało być o walce z korupcją, albo o odbitym kawałku ziemi pod Krasnohoriwką, która Ukrainy nie widziała od 2014 roku. Jednak absolutnym hitem dnia jest prigożyn i to co się dzieje wokół niego.

Widać, że rosjanom spodobało się wysadzenie tamy kachowskiej i spowodowanie powodzi (o której skutkach i organizowaniu pomocy nadal cicho na arenie międzynarodowej). Dzisiejsze zestrzelenia rosyjskich rakiet miały miejsce w pobliżu innej tamy – mniejszej. Świat dziwnie wydawał się też ignorować sygnały o zaminowaniu elektrowni atomowej w Enerhodarze (zwanej zaporoską). Ostatnia inspekcja Grossiego też wypadła jakoś apatycznie – w stylu “no tak, elektrownia zaminowana a przy zbiorniku nie widziałem nic”. Dopiero oświadczenie dwóch senatorów amerykańskich wydaje się mieć znamiona normalnej reakcji.

Posypały się pieniądze na odbudowę Ukrainy podczas londyńskiej konferencji Ukraine Recovery. Rok temu Brytyjczycy podpisali memorandum dotyczące wsparcia odbudowy Ukrainy i ciągną temat dalej. Swoje kontrakty próbują też zabezpieczać Niemcy, Francuzi i Amerykanie (a nawet niektóre zabezpieczyli np. amerykanie w kwestiach atomowych). Wszyscy doskonale wiedzą, że GDY Ukraina zwycięży to stanie się największym placem budowy i odbudowy w Europie od czasów po II w.św. Nic z tym złego, ale trochę zazdro, że taka konferencja odbywa się w Londynie, a nie w Warszawie i że nie ma w tym Polski, która powinna również mieć w tym udział gospodarczy.

Ukraińcy bronili się w nocy przed kolejnym rosyjskim atakiem rakietowo-dronowym. Nikt nie zginął, nikt nie został ranny. Po liczniku sądząc to na froncie dzieje się wiele, ale potwierdzonych informacji jest mało. Wiadomo, że rosjanie próbują odzyskać tereny wokół Pjatychatek i że im to nie wychodzi. Ukraińcy mają tam posuwać się dalej. Wiadomo też, że rosjanie wzmogli aktywność w punktach Marijinka, Awdijewka i w okolicach Kupjańska – czyli daleko od miejsca ukraińskiej ofensywy. Intensywniej też działa rosyjska artyleria przy granicy z obwodem charkowskim.

Europa niestety potrzebowała dużo czasu na spójne i zdecydowanie działanie przeciw rosji. Drugie tyle czasu potrzebuje przemysł by rozpędzić się i dostarczyć Ukrainie to czego potrzebuje. W Europie nikt się do wojny nie szykował, a rozkręcenie produkcji jest nie dość, że czasochłonne to i drogie.