RHEINMETALL KONTRATAKUJE

Konflikty
Udostępnij artykuł

Dziś w niemieckim wydaniu Rheinische Post został opublikowany obszerny wywiad z szefem korporacji Rheinmetall, Arminem Pappergerem. Rheinmetall to największy producent broni w Europie i jedna z największych tego typu korporacji na świecie. Pan Papperger podczas wywiadu oznajmił, że Rheinmetall już w tej chwili prowadzi negocjacje z rządem w Kijowie w sprawie budowy na Ukrainie fabryki czołgów zdolnej do produkcji do 400 czołgów rocznie. Fabryka ta miałaby być skoncentrowana na budowie niemieckich czołgów nowego pokolenia, czyli KF51 Pantera. Papperger jawnie sugeruje, że przynajmniej znaczna część produkowanych w tej nowej fabryce czołgów ma być przeznaczona dla Sił Zbrojnych Ukrainy. Potrzebę budowy tej fabryki szef Rheinmetallu tłumaczy tym, że Ukraina prawdopodobnie będzie potrzebowała o wiele więcej nowoczesnego sprzętu pancernego, niż ta ilość, która jest jej udostępniana przez zachodnich sojuszników, co wpływa na wydłużenie wojny. No, a nowe czołgi od Rheinmetalla mają pomóc Ukrainie zwyciężyć. I ponieważ padają jawne sugestie, że musi ona być budowana w szybkim tempie już teraz podczas trwającej wojny, pojawiło się oczywiście logiczne pytanie, jak uchronić tak ważną inwestycję przed rosyjskimi atakami? W odpowiedzi na to Papperger zasugerował, że dostarczane Ukrainie systemy OPL bez trudu poradzą sobie z ochroną fabryki. Być może ma na myśli również nowoczesne niemieckie systemy jak Iris-T, które już są na Ukrainie, czy przeznaczone do obrony antydronowej i antyrakietowej systemy Skynex, które Ukraina ma dostać pod koniec tego roku.

Deklaracje Pana Pappergera brzmią dość dziwnie, jeśli traktować je poważnie. Po pierwsze dziwią terminy. Sugestie, że fabryka ma powstać w tak krótkim czasie, że jej produkcja wpłynie na przebieg wojny, musiałaby oznaczać, że ten zakład produkcyjny powstanie w fantastycznie krótkim terminie, jak dla tego typu inwestycji. Oczywiście, możemy uważać, że inwestycja jest obliczona na dłuższą perspektywę i te czołgi mają przezbroić ukraińska armię już po wojnie, nawet jeżeli fabryka nie zdąży czegokolwiek wyprodukować w jej trakcie. Kompletny upadek Rosji tak, żeby zagrożenie dla Ukrainy ze wschodu zniknęło zupełnie, jest mało prawdopodobny. Więc armia ukraińska przez dłuższy czas będzie w stanie ciągłego przygotowania się do możliwej nowej wojny, nawet jeżeli ta obecna wojna zostanie przez Ukrainę w pełni wygrana.

Ale tutaj pojawia się drugi problem – kwestia bezpieczeństwa. Zbudowanie takiej fabryki – to ogromna inwestycja. Ukraińskie OPL oczywiście jest w stanie zestrzeliwać większość rosyjskich rakiet podczas kolejnych ataków i kolejne nadchodzące z zachodu baterie NASAMS, Iris-T i Patriotów jeszcze bardziej wzmocnią ukraińska obronę, ale żadna obrona nie zestrzeli 100%. Poza tym, niektóre typy rakiet zestrzelić jest trudniej od pozostałych. Ch-22, Iskander, Kh-47M2 Kinzhal. Ukraińska OPL w chwili obecnej ma duże problemy z poradzeniem sobie z nimi. Mówienie w tej sytuacji, że na Ukrainie można zbudować w tej chwili fabrykę czołgów, która stanie się dla Rosjan celem priorytetowym i będzie zupełnie przy tym bezpieczna, jest albo okłamywaniem samego siebie, albo opinii publicznej. To drugie jest bardziej prawdopodobne.

No i pozostaje też pytanie, po co w ogóle Ukrainie taka fabryka i te czołgi? Czołg KF-51 jest nowy. Na tyle nowy, że w zasadzie jeszcze nie wiemy, czy istnieje w pełni gotowy prototyp. Do produkcji seryjnej jeszcze jest daleko. Cała droga od prototypu do produkcji zazwyczaj zajmuje na zachodzie lata. I jeżeli Pan Papperger nie sądzi, że wojna na Ukrainie potrwa kolejne 10 lat, nie bardzo wiadomo, jak te czołgi miałyby wpłynąć na sytuację na froncie. Oprócz tego, Ukraińcy prawdopodobnie będą chcieli po wojnie odbudować własny przemysł pancerny. Kompetencje do budowania czołgów wciąż zachowują. No, i Ukraińcy, jeżeli zrobili jakiś wniosek z tej wojny, to ten, że nie istnieje żadne wunderwaffen i ich armia nie potrzebuje najlepszego sprzętu na świecie. Potrzebuje dobrego sprzętu, z dobrym bilansem cena-jakość. Sprzętu, który mogliby pozyskać w dużych ilościach. Ultranowoczesny niemiecki czołg nie bardzo pasuje do tej filozofii. O wiele bardziej logicznym byłoby zaproponowanie Ukrainie produkcję i serwisowanie w kraju Leopardów-2 wraz z możliwością modernizacji tych czołgów, które Ukraina dostanie w sporej liczbie od swoich sojuszników.

Dlaczego więc szef Rheinmetall publicznie ogłasza pomysł budowy tej fabryki na Ukrainie? Jeżeli realizacja tego pomysłu jest mało prawdopodobna i tak ryzykowna, czy on tego nie rozumie? Raczej na odwrót, rozumie to w pełni i możemy założyć, że brak pozytywnego wyniku też mu odpowiada. Prawdopodobnie w tym wypadku nie chodzi wcale o faktyczną budowę tej fabryki, faktyczne wsparcie Ukrainy, tylko o próby niemieckiego przemysłu obronnego ratowania swojej reputacji korzystając z tak radykalnych i ryzykownych narzędzi. Reputacja ta w ostatnich miesiącach mocno ucierpiała z powodu polityki rządu Niemiec w stosunku do dostaw ciężkiego sprzętu walczącej Ukrainie. Wiele potencjalnych klientów Rheinmetall rozgląda się za produkcją u ich konkurentów. Dochodziło do otwartego konfliktu pomiędzy kierownictwem Rheinmetall i rządem Niemiec, gdzie ci pierwsi za każdym razem publicznie ogłaszali gotowość dostarczenia Ukrainie transporterów opancerzonych i czołgów, a rząd za każdym razem znajdował powody, dlaczego przekazanie nie jest jeszcze możliwe. Co z kolei znów było dementowane przez Rheinmetall, który przywpływał swoje kontrargumenty do tych rządowych … i tak w kółko. W tej chwili chęć budowy tej fabryki możemy odebrać jako desperacką pijarową ofensywę. W chwili kiedy rząd w końcu dał zielone światło dla dostarczenia Ukrainie niemieckich czołgów, Rheinmetall bierze się do pracy i chce odzyskać utracone pozycje. Proponuje Ukrainie swoje najbardziej nowoczesne rozwiązania, takie jak system Skynex, a teraz ogłasza chęć dostarczenia najbardziej nowoczesnego czołgu Europy, który do tego ma być produkowany na Ukrainie. Nie ważne, czy to się uda, czy być może rząd ukraiński uzna pomysł za mało realny i odmówi z tego powodu. Tak czy siak liczy się sensacyjna wiadomość, która zaistnieje w przestrzeni informacyjnej. Oczywiście, możemy zostawić jakiś margines i uznać, że istnieje niewielka szansa, że ten projekt mimo wszystko zostanie zrealizowany. Jakby nie było, sama ta sytuacja pokazuje, na jak radykalne posunięcia może się zdecydować w tej chwili niemiecka zbrojeniówka żeby dobudować swoje pozycjena na światowym rynku uzbrojenia.






Udostępnij artykuł
Tagged
Mikolaj Susujew
Autorska publicystyka na tematy polityczne i militarne. Pogląd Ukraińca ponad 15 lat mieszkającego w Polsce na stosunki międzynarodowe w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.
https://www.facebook.com/Frontiersmannews

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *