W ciągu niecałych dwóch tygodni frakcje powstałe w czasie Wojny Domowej w Syrii doprowadziły do całkowitego kolapsu krwawego reżimu Bashara al-Assada. Główny bohater tej opowieści, Muhammad al-Julani, proponuje budowę nowej Syrii – islamistycznej, ale tolerancyjnej dla różnorodności swojego społeczeństwa. Wydarzenia 8.12.2024 są najważniejszym tematem dla całego Bliskiego Wschodu.
Uwertura upadku
Sobota 7.12.2024 nie dawała wielkich nadziei al-Assadowi na ratunek swojej władzy. Właściwie cały kraj, z wyjątkiem nadmorskiego regionu Latakia, został przejęty przez frakcje bojowe: Syryjską Armię Narodową (SNA) na północy, Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) wzdłuż Eufratu i na całej ziemi syryjskiej na wschód od niego, Wolną Armię Syryjską (FSA) w Palmyrze i wzdłuż granicy z Irakiem a wreszcie – Hayat Tahrir al-Sham, głównego bohatera wydarzeń O specyfice tych ugrupowań przeczytacie więcej w tym miejscu.
Popołudnie tego dnia wyglądało następująco:
- HTS rozciągało swoje siły wzdłuż przedmieścia miasta Homs, ostatniego na drodze z Aleppo do Damaszku. Wbrew sporadycznym, ale nadal groźnym bombardowaniom, bojownicy zdołali oflankować miasto.
- FSA przejęła bez walki kontrolę nad miastem Palmyra, największym pomiędzy Damaszkiem a Eufratem oraz niezwykle cennym ze względu na swoje starożytne zabytki. Aktywowane komórki rebeliantów, prawdopodobnie skoordynowane w jakimś stopniu z FSA, opanowały już całe pogranicze Izrael-Syria i Jordania-Syria, rozpoczynając marsz w kierunku stolicy
- NSA pozostawało w swojej strefie, kolejny dzień próbując przebić się do miasta Manbij, twierdzy Kurdów z SDF na zachodnim brzegu Eufratu
- SDF przejęło większość dużych miast nad Eufratem, w tym Al-Bukamal, w którym Eufrat wpływa na ziemie Iraku. W tym też miejscu zaczęły gromadzić się wojska al-Assada celem… ucieczki za granicę.
- W tym samym czasie żadne arabskie państwo nie odpowiedziało na prośby o wsparcie militarne ze strony Damaszku. Nawet Iran w pośpiechu ewakuował swój personel, a walczące pod jego parasolem zbrojne grupy ewakuowały się do Iraku. Co do Iraku, to Ludowe Siły Mobilizacji (PMF) również, wbrew deklaracjom, nie przekroczyły granicy by ratować – jak się wydawało – zaprzyjaźniony reżim. Al-Assad został kompletnie sam.
Widzimy zatem, że sytuacja była dramatyczna. Wieczorem, ok. 23.00 czasu lokalnego (GMT+3) Damaszek leżał już w zasięgu marszu rebeliantów z południa i FSA, ponadto na jego północnej prowincji uruchamiały się kolejne grupy bojowe (bądź to uśpione komórki HTS lub FSA, bądź to lokalne „oddolne inicjatywy”). Bastion syryjski, deklarujący obronę w Homs, padł po kilku godzinach wymiany ognia. Premier Syrii, Muhammad al-Jalili w niedzielę poinformował media, że al-Assad zapytany co robić dalej odpowiedział: „jutro zobaczymy”. Jak się okazało – skłamał.
Damaszek w rękach rebeliantów
Sobota była ostatnim dniem istnienia ponad 50-letniego reżimu al-Assadów. W sieci pojawiły się filmiki, jak rebelianci wchodzą do opuszczonego pałacu prezydenckiego na północnych przedmieściach. Chwilę później okazało się, że Damaszek został… poddany. Krążą opowieści o rzekomej heroicznej obronie szyickiego meczetu i walkach na przedmieściach, ale nie znajdują potwierdzenia.
Bashar al-Assad zwyczajnie uciekł z kraju. Premier al-Jalali, de facto głowa państwa w tym momencie, szybko ogłosił, że jako szef rządu gotowy jest do współpracy z każdym, kto zostanie wybrany do rządzenia przez naród syryjski. Co ciekawe, faktem jest, że większość ministrów i urzędników, w tym właśnie premier, nie uciekło przed zbliżającymi się oddziałami frakcji. Al-Julani szybko wezwał, podobnie jak w poprzednich miastach, do szanowania własności prywatnej, unikania rozlewu krwi, niezbliżania się do instytucji publicznych które pozostają w służbie narodowi. Syryjski Rząd Zbawienia oznajmił, że rozpoczyna się nowy etap historii Syrii „pod tytułem Odbudowa i Postęp” który „wymaga kompleksowego pojednania społecznego”.
Ostatnia szansa al-Assadów miała leżeć w terenie nadmorskim, gdzie żyjąca mniejszość Alawitów mogłaby zaoferować lojalność i schronienie przynajmniej dla Mahera al-Assada, brata dyktatora dowodzącego własną „małą armią”. W Latakii, stolicy regionu, bazę ma rosyjska marynarka, dodatkowy atut. Okazało się jednak, że nawet w tej kolebce rodziny trzęsącej Syrią ludność miała dość swoich ziomków.
Reakcje na upadek reżimu
MSZ Iranu wydało w niedzielę oświadczenie, cytowane przez agencję IRNA, w którym potwierdziło „zasadnicze stanowisko Iranu w sprawie poszanowania jedności, suwerenności narodowej i integralności terytorialnej Syrii”. Wezwało również do „utworzenia inkluzywnego rządu, który reprezentowałby cały naród syryjski” i ochrony wszystkich obywateli i cudzoziemców, oraz obiektów kultu, „zgodnie z prawem międzynarodowym”.
Rzecznik rządu Iraku w oświadczeniu dla INA zaznaczył, że Bagdad popiera „wszelkie międzynarodowe i regionalne wysiłki” mające na celu „przyjęcie pluralistycznej konstytucji, która chroni prawa człowieka i prawa obywatelskie oraz wspiera różnorodność kulturową i religijną”. Dodał, że ważnym jest „aby nie ingerować w Syrii przez wspieranie jednej strony” obawiając się eskalacji konfliktu między frakcjami.
Roya News podała, że MSZ Jordanii Ayman al-Safadi podkreślił zaangażowanie Ammanu w „zapewnienie pełnego wsparcia narodowi syryjskiemu w jego wysiłkach na rzecz odbudowy kraju, instytucji i systemu politycznego”. Potwierdził oddanie swojego kraju na rzecz stabilności i bezpieczeństwa zarówno dla narodu syryjskiego, jak i całego regionu.
Libańskie MSZ poinformowało, że „z wielkim zainteresowaniem śledzi rozwój wydarzeń w Syrii”. Ponowiło swoje przywiązanie do poszanowania suwerenności i niepodległości Syrii. Zadeklarowało też, że szanuje „wolę narodu syryjskiego, ponieważ to on sam wybiera swoich przedstawicieli, swój system polityczny i swoją przyszłość”.
Egipski El-Watan zacytował dr Hameda Fares, eksperta ds. stosunków międzynarodowych, mówiącego, że „Egipt dąży do stabilizacji państwa w Syrii”. Zauważył, że Egipt i inne kraje arabskie muszą skupić się na wsparciu armii syryjskiej, aby „nie stała się zakładnikiem frakcyjnych bojówek”. Samo egipskie MSZ zakomunikowało, że Kair jest zaniepokojony „sytuacją w siostrzanej Syri”, podkreślając, że „stoi u boku państwa i narodu syryjskiego oraz wspiera jedność ziem syryjskich”.
Biuro prezydenta Palestyny, Mahmuda Abbasa, podała w oświadczeniu, że „Państwo Palestyna i jego lud stoją po stronie braterskiego narodu syryjskiego, szanując jego wolę i wybory polityczne”.
Turcja, poprzez swoje zaangażowanie w szkolenie i wyposażenie grupy NSA, była bezpośrednio zainteresowana wydarzeniami w Syrii. MSZ tego kraju, Hakan Fidan w czasie konferencji prasowej w stolicy Kataru, Doha, mówił, że „dziś rano stała się wolnym krajem. (…) Syryjczycy nie mogli tego osiągnąć sami, nadal potrzebują wsparcia” oraz, że „nowy rząd musi zjednoczyć wszystkich ludzi i należy to zrobić teraz”. Wiceprezydent Turcji dodał, że „należy szybko stworzyć warunki niezbędne do pokojowego współistnienia obywateli Syrii reprezentujących wszystkie religie, sekty i tożsamości etniczne.”
Saudyjskie MSZ poinformowało, że oferuje „całkowite wsparcie dla narodu syryjskiego” i podkreśliło „potrzebę zachowania suwerenności i niepodległości Syrii”. Arabia Saudyjska zaapelowała o międzynarodowe wsparcie dla „bohaterskiego narodu syryjskiego”, zwracając uwagę na konieczność zachowania integralności państwa, któremu może grozić rozpad w pseudo-państwa toczące krwawe wojny frakcji. Rijad prowadzi także wysiłki, aby utrzymać stały kontakt między państwami regionu w celu koordynacji wysiłków na rzecz radzenia sobie z kryzysem syryjskim.
Katar, który był gospodarzem zjazdu dyplomatów krajów arabskich i regionalnych, celem omówienia sytuacji w Syrii, zaznaczył rolę „zachowania instytucji narodowych i ochrony jedności państwa syryjskiego” w unikaniu eskalacji konfliktu wewnętrznego. MSZ tego kraju wezwało „wszystkie strony do przyjęcia dialogu jako środka do zakończenia rozlewu krwi, ochrony instytucji narodowych i zapewnienia lepszej przyszłości dla narodu syryjskiego”.
Doradca dyplomatyczny prezydenta Zjednoczonych Emiratów Arabskich stwierdził, że al-Assad „nie wykorzystał (…) koła ratunkowego, które rzucały mu różne kraje arabskie, w tym ZEA”. Wg Reuters miał on na myśli brak zdystansowania się od Iranu i niekorzystanie z wsparcia w zakresie polityki wewnętrznej i dyplomacji. Wyraził on też głębokie zaniepokojenie o wzrost zainteresowania ekstremizmem i potencjalną destabilizacją regionu.
A Izrael? Izrael niewiele wyraził (premier Netanyahu podobno wydał gabinetowi zakaz komentowania publicznie spraw związanych z Syrią) ale wiele zdziałał. Zbombardował kilka miejsc w Damaszku, w tym Biuro Paszportowe i lotnisko wojskowe na przedmieściach. Co więcej, ’Bibi’ osobiście pojawił się na Wzgórzach Golan i zapowiedział, że razem z upadkiem reżimu al-Assada upadło również porozumienie co do ich kontroli. „Działamy przede wszystkim, aby chronić naszą granicę” mówił, wizytując rozmieszczone na miejscu siły.
Times of Israel donosi, że „Netanyahu podkreślił, że Izrael wyciąga również pomocną dłoń do Druzów, Kurdów, chrześcijan i muzułmanów w Syrii”. Może być to związane z koncepcją tzw. Korytarza Izraelskiego, który miałby wykorzystać paraautonomiczny charakter południowej Syrii do ustanowienia stabilnego połączenia z Rożawą i Irakiem. Koncepcja z pewnością trudna do realizacji, ale ostatnie 13 dni pokazały, że w Syrii naprawdę niewiele zjawisk można nazwać „nierealnymi”.
Trzy wielkie mocarstwa:
Stany Zjednoczone poinformowały, że „prezydent Biden pozostaje w stałym kontakcie z partnerami regionalnymi”, już wcześniej sygnalizując, że USA dystansuje się od wojny domowej (aczkolwiek nadal wspierają swoich sojuszników z FSA czy SDF). USA kontynuuje także operacje przeciwko komórkom ISIS aby „nie pozwolić wykorzystać obecnej sytuacji w Syrii”. CENTCOM przypomniał także, że „wszystkie organizacje w Syrii powinny wiedzieć, że pociągniemy je do odpowiedzialności, jeśli w jakikolwiek sposób zaczną współpracować z ISIS”.
Rosja znajduje się w trudnym położeniu, bowiem pozwoliła by wspierany przez nią reżim upadł bez walki, jedynie symbolicznie go wspierając w czasie marszu HTS na stolicę. Do tego okazuje się, że zdążyła dogadać się z rebeliantami (z którymi miała przecież walczyć) w sprawie swoich baz i lotnisk. MSZ Rosji zdążyło poinformować, że o ile prowadzono rozmowy z rebeliantami we własnej sprawie, to w negocjacjach, które miały doprowadzić do decyzji Bashara o rezygnacji z urzędu prezydenta, Rosja udziału już nie brała.
Ostateczne jednak udzielono w Moskwie azylu al-Assadowi i jego rodzinie, więc w jakimś stopniu Kreml wywiązał się ze swoich gwarancji…
MSZ Chińskiej Republiki Ludowej wezwało syryjskie frakcje „do podjęcia praktycznych kroków w celu zapewnienia bezpieczeństwa chińskim instytucjom i personelowi”.