Kto dzisiaj naprawdę rządzi Polską? Polityka międzynarodowa zakładnikiem wewnętrznych rozgrywek partyjnych

Aktualności Ekonomia i Geopolityka
Udostępnij artykuł

Polska sytuacja polityczna od jesieni 2023 roku stała się dość skomplikowana. Dotychczasowy jasny układ rządzący – prezydent i rada ministrów wywodzący się z jednego politycznego rdzenia przestał istnieć. Przez 8 lat wyklarował się podział dotyczący obszaru odpowiedzialności dwóch władz wykonawczych – Pałac Prezydencki odpowiadał za obronność i politykę zagraniczną– pozaeuropejską, a rząd skupiał się na sprawach wewnętrznych i polityce europejskiej. Po wyborach 2023 roku obóz prezydencki chciał zachować ten status quo – każdy chyba uważa, że prezydent jako twarz relacji transatlantyckich utrwalił się tak w Polsce jak i za granicą. Obecny rząd widzi jednak relacje władz zupełnie inaczej. 

Kto jest w polskiej polityce najsilniejszy?

Jest to bardzo zasadnicze pytanie w kontekście sprawczości w polityce. Wydaje się, że przez poszczególne lata nadrzędną rolę w państwie odgrywała partia, która miała większość w parlamencie, a dokładnie lider tej partii. Poza okresem kilku lat po upadku komunizmu, kiedy prezydentem był Lech Wałęsa i obowiązywała jeszcze poprzednia, mocno tymczasowa konstytucja, to większość parlamentarna kreowała politykę polskiego państwa. 

Polska konstytucja niejasno określa pole oddziaływania władz wykonawczych. W naszym kraju jest ona rozdzielona na dwa obozy – prezydencki i rządowy. Praktyka pokazała, że za rządzenie państwem we wszystkich obszarach odpowiada rada ministrów jednak prezydent ma wiele do powiedzenia w poszczególnych sprawach. Głowa państwa ma specyficzne uprawnienia – wyznacza kandydata na premiera, powołuje rząd, ma kompetencje w sprawach międzynarodowych i obronności. Poprzez domniemanie kompetencji rządu w wielu sprawach rola prezydenta jest wyraźnie zaznaczone choć są to zapisy dość niejasne. W różnych kwestiach nie jest określonena ile głowa państwa ma podejmować aktywne kroki decyzyjnie, a w jakich ma tylko składać symboliczny podpis pod dokumentem i być reprezentantem majestatu państwa.

Wszyscy dotychczasowi prezydenci Polski od początku III RP upatrują swojej władzy w szczególnym wyborze na urząd – bezpośrednich wyborach, w których głosuje się na tę jedną, konkretną osobę. Nie mamy przecież wyborów na premiera, na marszałka Sejmu czy Senatu, gdzie każdy obywatel może zagłosować. Prezydent ma najsilniejszy mandat społeczny i dziwne by było, gdyby z niego nie korzystał. Dlatego głowa państwa mimo braku formalnych uprawnień do kierowania niektórymi aspektami funkcjonowania kraju wypowiada się w różnych kwestiach i niejako wymaga od rządu jakiś decyzji. Do tego dochodzi jeszcze prawo weta, które może obalić właściwie każdą ustawę, bo w polskiej polityce ciężko znaleźć większość do jego odrzucenia. 

Możliwość blokowania ustaw i niezgody na jakieś nominacje nie daje jednak prawa do uznania, że to prezydent w Polsce jest najważniejszy. Do podjęcia wielu ważnych dla państwa decyzji często nie potrzeba nawet ustawy, wydawane przez ministrów rozporządzenia regulują ogromną ilość spraw w naszym kraju. W Polsce faktycznie rządzi szef partii rządzącej, a prezydent choć silniejszy niż na przykład w Niemczech może usilnie przeszkadzać, blokować część zmian, decyzji czy nominacji, ale w większości spraw nie ma nic do powiedzenia. 

Trudna kohabitacja utrudnia nam prowadzenie polityki międzynarodowej

Kohabitacja, czyli współrządzenie różnych obozów jest w polskiej polityce obecna od upadku komunizmu. Mimo, że jak już wcześniej wspomniałem w tej dwoistej władzy wykonawczej to rząd z premierem na czele jest silniejszy, to prezydent w sprawach nas najbardziej interesujących, czyli polityce międzynarodowej i obronności ma swoje kompetencje. Konstytucja mówi jasno, że prezydent odpowiada za wymienione powyżej obszary, a władze mają obowiązek współpracy. I faktycznie, dla przykładu głowa państwa może się np. nie zgodzić na mianowanie jakiegoś ambasadora czego doświadczyła już obecna władza ze strony najpierw Andrzeja Dudy, a później także Karola Nawrockiego. Rządząca koalicja myślała, że na urzędzie prezydenta zasiądzie ktoś inny, ale teraz widać, że w sprawie ambasadorów kompromis będzie konieczny.

I na tym właśnie powinno polegać współdziałanie władz przy niejasnym rozgraniczeniu w konstytucji – na kompromisie. Obecna rada ministrów przypomina, że to ona sprawuje w Polsce zarówno politykę wewnętrzną jak i zewnętrzną. Próbuje sprowadzić funkcję głowy państwa do „reprezentanta” w stosunkach międzynarodowych. Jednak uważam, że takie stawianie sprawy do niczego nie prowadzi. Widzimy przecież, że rząd potrzebuje prezydenta chociażby do tych już mitycznych ambasadorów, ale i do tego, żeby Polska nie była ośmieszana na arenie międzynarodowej poprzez „kłótnie o stolik”.

Uważam, że każda władza, a zwłaszcza w okresie kohabitacji powinna umówić się na temat rozgraniczenia odpowiedzialności ośrodka rządowego i prezydenckiego. Oczywiście Polska nie może prowadzić dwóch polityk zagranicznych, da się jednak tak skonstruować system, aby np. w stosunkach transatlantyckich stanowisko prezydenta było silniejsze i na odwrót – w relacjach z UE czy ogólnie Europą to rząd powinien wieść prym. Czy jednak obecna rada ministrów zgodzi się przyznać, że za politykę poza naszym kontynentem powinien odpowiadać prezydent? Teraz może być z tym problem, a wszystko przez to, że ostatnie wybory prezydenckie były tak naprawdę wstępem do tego co wydarzy się w 2027, czyli do wyborów parlamentarnych. A za tym może iść wzajemne podkopywanie decyzji i próba ośmieszenia strony przeciwnej. Nie wróży to nic dobrego w kontekście trudnej sytuacji międzynarodowej w naszym regionie. Pokłóconej Polski może nie być przy stole w czasie najważniejszych negocjacji, a pierwszym aktem tych niekorzystnych możliwości było ostatnie spotkanie w Waszyngtonie, kiedy zabrakło polskiego przedstawiciela, a w zamian otrzymaliśmy wzajemne obwinianie się na zaistniałą sytuację.

Fot. Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej


Udostępnij artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *