WarNewsPL

HARM na Ukrainie, czyli jak sowieckie maszyny strzelają jankeską bronią

Udostępnij artykuł

HARM na Ukrainie, czyli jak sowieckie maszyny strzelają jankeską bronią

HARMy dla to świetna wiadomość, ale chciałbym przebić banieczkę, która się tworzy. HARMy nie oznaczają zagłady rosyjskich systemów przeciwlotniczych. Ani nawet dużych strat. Mimo to HARMy wiele zmieniają.

AGM-88 HARM mogą wykrywać i naprowadzać się na źródła emisji radarowych (czy szerzej – radiowych). To broń SEAD – Suppression of Enemy Air Defenses – służy do tłumnienia OPL wroga.

Nie są bronią DEAD – Destruction of Enemy Air Defenses.

Na ogół nie trafiają.

I nawet nie muszą trafić! O tym dalej.

Ich efektywność jest też bardzo zależna od trybu, w którym się je odpala.

Dobre wprowadzenie do HARMów napisał @noclador (Twitter), ale kilka informacji wymaga doprecyzowania lub korekty – opis wydaje się być zasadniczo oparty o F-18 – to wąskie ujęcie.

https://twitter.com/noclador/status/1556751670402596865

HARMy mogą być używane w kilku trybach i dalszych podtrybach. Tryby mają różne nazwy odpowiednio do informacji, jakimi dysponuje rakieta i źródła danych.

Z nazwami sytuację komplikuje różna nomenklatura USAF i US Navy, teraz i dawniej. Skupię się na zasadach działania.

Generalnie HARM pracuje w trybach:

– „Range-known” – określony i wykryty cel, odległość znana

– „Renge-unknown” – określony i wykryty cel, odległość nieznana

– „Pre-briefed” – określony typ celu, znana przybliżona lokalizacja

Niezależnie od powyższego, HARM może korzystać z informacji przekazanych przez samolot (sygnały wykryte innymi urządzeniami) lub odbierać sygnały własną anteną jeszcze przed odpaleniem (i przekazać te dane do systemów samolotu).

Największy potencjał HARM będzie miał w połączeniu z wyspecjalizowanym systemem wykrywania celów – AN/ASQ-213 HTS w F-16, AN/ALQ-218 w F-18 lub APR-38 (dawniej – w F-4G). Te urządzenia znajdują cele i określają ich pozycję (odległość do samolotu).

Z tymi urządzeniami HARM może być odpalony do celu znanego, namierzonego i wybranego przez pilota. Rakieta otrzymuje wskazanie celu, namiar i odległość, a HARMy wyposażone w GPS również jego pozycję (przybliżoną).

Tryb SP (Self-Protect) opiera się na systemie RWR samolotu – rakieta może być wystrzelona w każdy nadajnik wykryty przez RWR. W takim przypadku rakieta otrzyma informację o celu i jego namiarze, ale nie o odległości lub pozycji.

Prawdopodobnie zintegrowanie HTS (a nawet zaawansowanego RWR) w samolotach nie było możliwe – AN/ASQ-213 zaprojektowano dla F-16, AN/ALQ-218 dla F-18. Sięgnięcie po prehistoryczne APR-38 jest mało prawdopodobne.

Kolejne tryby wykorzystują czujniki HARMa. Pilot wybiera cel na postawie tego, co rakieta „widzi” i przekazuje do systemów samolotu. W F-18 ten tryb będzie się nazywał TOO (Target Of Opportunity), w F-16 – HAS (HARM As Sensor).

W tych trybach („Range unknown”) rakieta nie zna odległości do celu, ale zna cel i namiar. Będzie leciała w kierunku wybranego celu i w końcu uderzy w działający radar. W przypadku wielu podobnych emisji – wybierze sobie wybrany przez pilota cel lub najsilniejszy nadajnik.

Integracja takiego systemu wymagałaby przekazania informacji z rakiety na jakiś wyświetlacz w kokpicie, a następnie przekazanie informacji zwrotnej o wyborze celu na tym wyświetlaczu. Nie niemożliwe, ale skomplikowane.

Ostatnim trybem jest Pre Briefed (PB) nazywane również PET shot (Preemptive Targeting). Rakieta poleci do wskazanego punktu i poszuka wokół niego określonego z góry celu (można określić konkretny typ nadajnika).

Wydaje się najbardziej prawdopodobne, że szybka integracja samolotów z HARMem dotyczy właśnie takiego trybu. Rakieta nie musi wyświetlać danych w kokpicie, a pilot nie musi przekazywać danych do rakiety.

W kwestii integracji – A-7E miał ograniczoną integrację (niestety nie umiem znaleźć jak bardzo – możliwe, że tylko do trybu PB. Początkowo F-16 używał HARMów jedynie na podstawie danych przekazanych przez F-4G.

Trybu PB (Pre-briefed) używano najczęściej w Wietnamie (pociski Shrike), a później również w 1986 w Libii i w 1991 w Zatoce. Przed i w czasie uderzenia, samoloty SEAD odpalały dużą liczbę HARMów w kierunku pozycji zestawów przeciwlotniczych.

Gdy przeciwnik włączał radar – rakiety zaprogramowane na dany typ nadajnika kierowały się w jego stronę. Różne programowanie pozwalało rozdzielić rakiety szukające radarów S-75, S-125 i S-200 (wtedy – oczywiście można ustawić również inne źródła emisji).

Chciałbym napisać „rakiety kierowały się i niszczyły radar”, ale nie. Nie niszczyły. HARM jest widoczny na radarze i w zdecydowanej większości przypadków obsługa radarów je wyłączała po wykryciu rakiet.

HARM bez sygnału naprowadzającego skieruje się w stronę ostatniego zapamiętanego źródła sygnału lub ulegnie samozniszczeniu (zależnie od konfiguracji – samozagłada dla ochrony cywilów).

HARM w takiej sytuacji nie jest celny. Trochę pomaga dodanie GPSa, ale pozycję celu HARM będzie miał jedynie, jeśli dostanie je z samolotu (z HTS lub podobnego urządzenia). Pozycja jest ustalana dzięki triangulacji sygnału.

Niestety sam HARM nie wykona triangulacji – leci prosto do celu. Dobrej jakości pozycję może wyznaczyć tylko samolot, który uzyska kilka namiarów na cel. Im większy kąt między namiarami – tym lepsza jakość pozycji.

Nadal jednak – szansa na zniszczenie radaru tylko dzięki pozycji GPS jest niewielka. Najważniejsze jednak tutaj – bez HTS lub podobnego systemu GPS w HARMach pomoże tylko w jednym – HARM będzie wiedział gdzie szukać celu.

Co daje SEAD i czemu jednak cieszy – nawet jeśli nie wróży zagłady OPL? Użycie HARMów wymusi na Rosji większą ostrożność w wykorzystaniu radarów. Już teraz obrona przeciwlotnicza nie ma swobody w pobliżu frontu – wykryte radary można ostrzelać HIMARSami.

Ale podczas ataku HIMARS na chroniony cel (np. skład amunicji) radar można włączyć, odpalić rakiety, a następnie radar przemieścić – zanim Ukraina namierzy i ostrzela pozycję OPL. HARM to zmienia.

Jeśli uda się Ukraińcom skoordynować ataki HIMARS z wystrzeleniem HARMów w trybie Pre-Briefed – obrona przeciwlotnicza stanie przed dylematem – zwalczać GMLRS i ryzykować trafienie, czy wyłączyć radar i pozwolić na atak.

Dotychczas (Wietnam, Libia, dwa razy Irak, Serbia) operatorzy OPL swoje życie i sprzęt cenili bardziej niż życie i instalacje, które mieli chronić.

Nie próbuję im tu ująć odwagi – poświęcenie cennego radaru dla możliwości wystrzelenia rakiet (bez pewności trafienia) nie jest racjonalne. Są też relacje o zwykłym tchórzostwie – na co należy mieć nadzieję, ale niekoniecznie liczyć.

HARM to jeszcze jedna korzyść – przy odpowiedniej liczbie możliwa będzie bardziej agresywna postawa Ukraińskiego lotnictwa.

Podsumowując – HARM to nie jest Wunderwaffe, ale to ważny element układanki.


Wojciech Przybylski – Project manager i UX designer gdzieś na obrzeżach edukacji. Zawodowo zainteresowany tym „jak to działa?” i „jak może działać lepiej?”. Prywatnie zresztą też, ale wokół lotnictwa i historii wojen. Nie lubi cudownych rozwiązań, cudownej broni i innych cudów. „Bean counter” i biurokratyczny maruda – na wojnach liczy ciężarówki.


Udostępnij artykuł
Exit mobile version