WarNewsPL

Ważny sukces taktyczny Izraela w starciu z Hezbollahem. Co dalej z wojną na północy?

Udostępnij artykuł

Niedzielny poranek 25 sierpnia mógł przynieść krwawą gehennę dla izraelskich obywateli oraz wielką eskalację na północy. Tego dnia Hezbollah postanowił odpowiedzieć na zabójstwo Fuada Shukra, jednego z prominentnych działaczy ruchu, który zginął w precyzyjnym nalocie sił IAF pod koniec zeszłego miesiąca. To jednak Izrael ubiegł przeciwnika. W świetnie zorganizowanym uderzeniu wyprzedzającym, w którym udział brało około 100 izraelskich myśliwców zniszczono całą gamę systemów rakietowych szykowanych do druzgocącego ataku powietrznego na państwo ze stolicą w Tel Awiwie.

Co się wydarzyło: W dwa dni przed atakiem wywiad izraelski oraz amerykański pozyskał informacje, że Hezbollah przygotowuje się do spektakularnej odpowiedzi za zabójstwo Shukra. W sobotę potwierdzono, że uderzenie nastąpi nazajutrz około 5:00 nad ranem.

W niedzielny poranek kilka minut przed 5:00 ponad 100 izraelskich samolotów wielozadaniowych przeprowadziło destrukcyjny atak na blisko 40 różnych stanowisk startowych w południowym Libanie. Jak przekazał w oświadczeniu rzecznik Sił Obronnych Izraela Daniel Hagari zniszczono kilka tysięcy wyrzutni rakiet oraz pocisków.

Według izraelskich urzędników Hezbollah planował uderzyć na siedzibę Mossadu oraz Jednostki 8200. Część rakiet dalszego zasięgu miała również zostać skierowana na centralny Izrael. Sam Hezbollah w swoim oświadczeniu poinformował, że zaatakował 11 baz wojskowych w północnym Izraelu ponadto poinformowano o wystrzeleniu ponad 320 rakiet na północny Izrael wczesnym rankiem w niedzielę, wraz z kilkoma dronami wypełnionymi materiałami wybuchowymi. Wystrzelenia nastąpiły po atakach IDF na wyrzutnie rakietowe Hezbollahu.

Co ważne: Pozwala to sobie wyobrazić jak potężny w skali miał być pierwotnie przeprowadzony atak „Partii Boga” na Izrael. Hezbollah mimo dotkliwej straty zasadniczej części arsenału szykowanego do ataku i tak był w stanie użyć ponad 300 środków napadu powietrznego do przeprowadzenia ofensywy.

Co mówią:

 „Twierdzenia wroga o tym, że zaatakował precyzyjne rakiety przygotowane do uderzenia w Tel Awiw i kluczowe obiekty, są kłamstwem. Nie mieliśmy zamiaru użyć precyzyjnych rakiet w tej operacji, ale możemy je wykorzystać w przyszłości. Ewakuowaliśmy wszystkie miejsca, które Izrael dziś zbombardował, już jakiś czas temu. To, co Izrael dzisiaj zbombardował, to puste doliny lub miejsca, z których wcześniej ewakuowaliśmy precyzyjne rakiety.”

Co istotne: Nasrallah podkreślił, że operacja została przeprowadzona zgodnie z planem i Hezbollah jest zadowolony z jej efektów:

„Nasza dzisiejsza operacja została przeprowadzona zgodnie z planem, a wróg poniósł porażkę zarówno w działaniach wywiadowczych, jak i prewencyjnych.”

„Sama operacja była niesamowita. Prawie jak zwykle. Zdolności pokazane przez wywiad i siły powietrzne były niezwykłe. Aby wiedzieć dokładnie, gdzie powinna spaść bomba, aby wysadzić w powietrze podziemny magazyn pośrodku niczego, w którym przechowywane są dziesiątki rakiet lub pocisków, potrzebne są nadludzkie zdolności, niemal artystyczne, precyzyjnego wywiadu. Aby wiedzieć, kiedy zamierzają wystrzelić, co i dokąd – podobnie. Potem trzeba wiedzieć, jak wprowadzić w powietrze flotę 100 myśliwców różnych typów, zadbać o to, by nie zostały odkryte ani zestrzelone, podzielić między nimi sektory i cele oraz zarządzać tą złożoną operacją.”

 „W niedzielny poranek IDF zaprezentowało swoją dominację wywiadowczą i operacyjną, przechwytując ataki rakietowe i dronów na centralny Izrael.”

„Zaatakowaliśmy tysiące wyrzutni. Odebraliśmy Hezbollahowi zdolności bojowe. I kontynuujemy działania także dzisiaj. Wygląda na to, że Hezbollah jest nadal w szoku. Próbuje zrozumieć, jakie straty poniósł, a zrozumie to w nadchodzących dniach. Obecnie analizuje, co się wydarzyło i jak do tego doszło.”

Dlaczego to ma znaczenie: Fakt, że Izrael potrafił przeprowadzić druzgocące uderzenie wyprzedzające na Hezbollah i powstrzymał ewentualne niszczycielskie skutki ostrzału rakietowego z Libanu niesie za sobą cały szereg konsekwencji:

  1. Ze słów Sayyida Hasana Nasrallaha jasno wynika, że odwet za zabójstwo Shukra uważa za zakończony. Mimo, że w całym swym przemówieniu lider „Partii Boga”, mówiąc delikatnie mijał się z prawdą wielokrotnie, to dla członków Hezbollahu nie ma to większego znaczenia. Skoro „góra” twierdzi, że był sukces to będziemy wierzyć, że był sukces i nie ma co drążyć tematu. Dla Hezbollahu najlepszym rozwiązaniem w danym momencie byłoby ogłoszenie zawieszenia broni w Gazie, które pozwoliłoby im wyjść z twarzą z wojny z Izraelem na własnych warunkach.
  2. Netanyahu nie będzie musiał prowadzić pełnoskalowej ofensywy na Liban. Wbrew temu co powszechnie się powtarza o premierze Izraela, iż jest on wcieleniem austriackiego malarza z połowy zeszłego wieku, czy prącym do wojny aniołem apokalipsy, to jednak obecny lider Likudu w przeszłości unikał dużych konfliktów, prowadząc raczej małe potyczki z przeciwnikami (głównie z Hamasem w Gazie). Netanyahu jest ostrożnym politykiem i na ile będzie mógł konsumować politycznie tlącą się wojnę na północy, na tyle nie będzie wchodził w buty Ehuda Olmerta i atakował Libanu w ramach ofensywy lądowej.
  3. Waszyngton oraz Tel Awiw raczej nie muszą się już obawiać zintegrowanego ataku Hezbollahu z Iranem, który miałby się mścić za śmierć Ismaila Haniyeha w Teheranie. Reżim ajatollahów odpowie zapewne w dogodnym dla siebie momencie, ale „Partia Boga” w Libanie obawiając się zapewne, że zostanie główną ofiarą odwetu za odwet ze strony Izraela, dokonała indywidualnego uderzenia na swojego południowego sąsiada.
  4. Izrael udowodnił, że posiada znaczną przewagę technologiczną, wywiadowczą, taktyczną i operacyjną nad Hezbollahem. Po kompromitacji służb izraelskich 7 października, a także w obliczu przedłużającego się konfliktu w Gazie pod dużym znakiem zapytania stanęła skuteczność wywiadu izraelskiego oraz potęga sił zbrojnych IDF. Tak misternie przygotowana operacja z jaką mieliśmy do czynienia w niedzielę ewidentnie podbudowuje morale społeczeństwa, a także zadaje kłam twierdzeniom o słabości izraelskiej armii oraz wywiadu. Jakiś czas temu generał dywizji, pracownik Instytutu Strategii i Bezpieczeństwa Yaakow Amidor trafnie opisał przyczyny dla których Izrael znacznie lepiej radzi sobie z północnym frontem niż z przeciwnikiem w Gazie:

„W ciągu ostatnich 20 lat Izrael oszacował, że jego najważniejszym wrogiem jest Hezbollah i dlatego wszystkie nasze opcje wywiadowcze przeciwko niemu są głębsze i szersze z powodu tego wysiłku. Tam, gdzie przeciwko Hezbollahowi włożyliśmy 100 gramów wysiłku, przeciwko Hamasowi 1 gram.”

Szersza perspektywa: Paradoksalnie sukces, który został osiągnięty w niedzielę może być przyczyną strategicznej zapaści Izraela w przyszłości. Cytowany już wcześniej Ben Caspit zwrócił uwagę na to, że premier i Minister Obrony Narodowej wybrali najłagodniejsze rozwiązanie względem Hezbollahu, które w żaden sposób nie rozwiązuje problemów na północy Izraela, w tym powrotu tysięcy wypędzonych obywateli do swoich domów:

„Wczoraj wraz z ministrem obrony Gallantem wybrał(przyp. red. – Netanyahu) „najłatwiejszą” opcję, jaką przedstawiła mu armia: nie była to wojna prewencyjna. Nie był to też atak wyprzedzający. Była to operacja udaremniająca i zakłócająca, która zakończyła się spektakularnym sukcesem. Pokrzyżował i zakłócił plan działania Hezbollahu, ale nie zmienił niczego w naszej strategicznej sytuacji na arenie północnej”.

Trudno nie zauważyć, że faktycznie ten taktyczny sukces Izraela niczego nie zmienia w ujęciu strategicznym. Jeżeli Izrael nie „przesunie” Hezbollahu poza granicę rzeki Litanii lub nie doprowadzi do jego całkowitej anihilacji na południu Libanu, to zniszczone w niedzielę wyrzutnie i rakiety do nich powrócą na stanowiska, ale tym razem mogą być lepiej zabezpieczone i przygotowane do użycia w celu obezwładnienia Izraela w przyszłości. Generał brygady (res.) Amir Avivi nakreślił jakie cele strategiczne powinien mieć Izrael w nadchodzących miesiącach:

„Teraz, gdy zagrożenie ze strony Hamasu na południu zostało niemal zneutralizowane, nadszedł czas, aby fundamentalnie zmienić nasze podejście strategiczne, a mianowicie: zdefiniować Gazę jako front drugorzędny i ustanowić północ jako front główny. To jedyna istotna decyzja, jaką musi teraz podjąć gabinet. Północ nie powinna już być frontem obronnym zamiast tego powinna stać się głównym polem bitwy.”

Tak, ale: Zadanie dla sił bezpieczeństwa Izraela wydaje się oczywiste, ale w tym wypadku mogą zawieść czynniki polityczne. Yoav Gallant tuż po ataku wyprzedzającym rozmawiał przez telefon z sekretarzem obrony USA Lloydem Austinem i poinformował go o atakach na cele w Libanie. Rozmawiali także o „znaczeniu uniknięcia eskalacji regionalnej”. Duża presja ze strony Stanów Zjednoczonych, aby nie rozpętywać burzy na północy może być dodatkowym argumentem wstrzymującym ewentualną ofensywę dla Netanyahu i jego gabinetu.

Premier Izraela ma w pamięci ofensywę na Liban z 2006 roku, która zakończyła się strategiczną porażką sił izraelskich, które nie były w stanie zadać druzgocącego ciosu Hezbollahowi. Odzyskujący mozolnie poparcie społeczne Netanyahu, będący w swej istocie politykiem cynicznym i wyrachowanym dobrze kalkuluje możliwe zyski i straty wynikające z pełnoskalowej wojny na północy. Wydaje się, że obecny bilans jest raczej niezadowalający dla osób naciskających na inwazję, co nie znaczy, że sytuacja polityczna w Izraelu nie skłoni w przyszłości przewodniczącego Likudu do zajęcia bardziej pryncypialnego i agresywnego stanowiska w tej kwestii.


Udostępnij artykuł
Exit mobile version