Site icon WarNewsPL

Wielka Kanada w zwarciu z potężnym sąsiadem. Suwerenność albo 51. stan USA

Udostępnij artykuł

Stosunki USA – Kanada w ostatnim czasie przeszły bardzo dużą przemianę. Kraje te właściwie od początku swojego istnienia blisko ze sobą współpracowały i to na różnych poziomach – chodzi tu głównie o gospodarkę i sprawy militarne. Prezydentura Donalda Trumpa to znaczna zmiana podejścia USA do swojego północnego sąsiada. Amerykański prezydent od dawna wypowiadał się o konieczności zdominowania Arktyki, a tego nie da się zrobić bez Kanady. Ottawa pokazuje jednak, że nie ma mowy o żadnej uległości. Wyciągnięto nawet króla Karola III jako oręż w walce o suwerenność, mimo że wcześniejsze relacje Kanadyjczyków z koroną były dość skomplikowane.

Relacje Kanada – USA w największym kryzysie od lat

Król Karol III wraz z małżonką odwiedził 3 tygodnie temu Kanadę. Ta dwudniowa wizyta zapamiętana zostanie na długo. Miała ona miejsce w szczególnym dla kraju momencie – narodowego zjednoczenia przeciwko zakusom potężnego sąsiada. Karol III w kanadzie nazywany nie królem Wielkiej Brytanii, a królem Kanady złożył wizytęw dniach 26-27 maja. Mimo krótkiego czasu wziął udział w szeregu wydarzeń i spotkań z mieszkańcami, ale o tym za chwilę.

Stosunki Kanadyjczyków z monarchią nie układały się ostatnio zbyt dobrze. Wielu mieszkańców kraju chciało nawet ostatecznego zerwania z koroną i przejście na stricte republikański model sprawowania rządów. Głęboką przemianę wśród ludzi mogliśmy zaobserwować po ponownym dojściu do władzy w Białym Domu Donalda Trumpa. Zaczęły się wtedy słowne, utrzymane może nawet w żartobliwym tonie przepychanki. Prezydent USA zaczął nazywać urzędującego premiera Kanady Justina Trudeau „gubernatorem” i mówić, że kraj ten powinien stać się w przyszłości 51. stanem USA. Spowodowało to u Kanadyjczyków znaczny wzrost nastrojów patriotycznych. Do słów Trumpa doszła także wojna handlowa, które pokazała, że w nowej układance kraj musi stawiać na siebie i na nowe rynki. Pojawiły się pomysły silnego uniezależnienia się Kanady od południowego sąsiada, kraj jest silnie związany z USA gospodarczo i militarnie. Waszyngton to główny partner handlowy Ottawy, nie dziwi więc, że kiedy padła zapowiedź nałożenia ceł Kanadyjczycy złapali się nie tylko za głowy, ale i za portfele. Zaczęto nawet bojkotować produkty z USA, pojawiły się głosy o konieczności szukania nowych politycznych sojuszy, a nawet nawołujące do wstąpienia do Unii Europejskiej. Jak wiemy Kanada nie jest w Europie, ale te pogłoski jasno świadczą jak kraj gorączkowo potrzebował nowych partnerów i rynku zbytu swoich towarów.

Kanada jest silnie związana z USA także militarnie. Znaczna część sprzętu kanadyjskiej armii pochodzi z zza południowej granicy. Obecne zagrożenie suwerenności kraju i wydarzenia na świecie pokazujące jak łatwo można „wyłączyć” sprzęt dały do myślenia decydentom co stanie się z ich uzbrojeniem w czasie ewentualnego wzrostu napięcie pomiędzy krajami. Oczywiście do użycia przez USA siły wobec Kanady jest daleko, a nawet myślę, że do czegoś takiego nigdy nie dojście, to jednakwidzimyjak ważny jest także aspekt psychologiczny całej sprawy. Kanada chce się uniezależnić od USA i to szybko.

Trump wywołał w Kanadzie polityczne skutki

Rządząca od 2015 roku kanadyjska Partia Liberalna już od wielu miesięcy nie miała za sobą dobrego czasu. Premier Justin Trudeau, który za wszelką cenę chciał rozwinąć Kanadę gospodarczo i ludnościowo w istocie doprowadził do kryzysu migracyjnego i finansowej zapaści Kanadyjczyków. Kanada podczas rządów Trudeau potrafiła przyjmować rocznie ponad 400 tys.imigrantów. Problem polegał jednak na tym, że nie było wystarczająco dużo miejsc pracy oraz mieszkań mogących pokryć zwiększone zapotrzebowanie. Cała sytuacja doprowadziła do tego, że wielu Kanadyjczyków i imigrantów dopiero co przybyłych do kraju nie miało gdzie pracować i mieszkać. Doszło do tego, że ludzie zaczęli wyjeżdżać z kraju właśnie do USA. Partia Liberalna traciła w sondażach, a na prowadzenie wysunęła się Partia Konserwatywna, która właściwie była pewna przejęcia władzy przy następnych wyborach. Justin Trudeau zrezygnował z funkcji premiera i ustąpił w marcu. Jego miejsce zajął Mark Carney, który do 2020 roku zarządzał Bankiem Anglii i na stałe mieszkał w Wielkiej Brytanii. Podczas obejmowania roli premiera nigdy nie zasiadał nawet w kanadyjskim parlamencie. Po objęciu funkcji postulował konieczność rozpisania w kraju nowych wyborów i tak się stało.

Wybory się odbyły i nieznacznie zwyciężyli w nich liberałowie. Jak to się stało, skoro konserwatyści mieli tak duże poparcie? Wszystkiemu winny jest oczywiście Donald Trump i to, że Partia Konserwatywna chciała układać się z amerykańskim prezydentem – prawica w Kanadzie patrzyła przychylnym okiem na prawicę w USA. Kanadyjczykom nie spodobało się jednak jakiekolwiek powiązanie z amerykańskim prezydentem i tak konserwatyści roztrwonili 10 punktową przewagę w sondażach i przegrali ze znienawidzonymi przez 10 lat swoich rządów liberałami tylko dlatego, że nie krytykowali Trumpa. Można zatem powiedzieć, że odrodzenie patriotyzmu oznaczało dla kraju odrodzenie starego układu rządzącego przez dekadę. Oczywiście partia przeszła zmiany, w tym zmianę szefa i obiecuje odbudowę kraju, a w tym zmniejszenie imigracji. Premier Carney niedługo po objęciu funkcji wszedł na polityczne salony, ostatnio będąc gospodarzem szczytu G7 w kanadyjskiej Albercie, a podczas swojego premierostwa wyraża zdecydowany sprzeciw sugestiom co do polityki uległości wobec USA.

Odsiecz zza oceanu. Król Karol III odwiedził Kanadę

Karol III od momentu wstąpienia na brytyjski tron stał się z automatu głową wielu państw Wspólnoty Narodów, tak się stało również z Kanadą. Od początku politycznych zawirowań w Ameryce Północnej król jasno dawał do zrozumienia, że suwerenność Kanady jest dla niego niezwykle ważna. Nie chodzi tu jedynie o czerwień, w której zaczął częściej i chętniej się pokazywać, ale o gesty i słowa wypowiadane publicznie. Jedną z oznak poparcia dla kanadyjskiej niepodległości była wizyta Karola III w Kanadzie pod koniec ubiegłego miesiąca. Król wziął udział w uroczystej sesji parlamentu, na której odczytał mowę tronową, czyli przygotowany przez rząd tekst opisujący założenia polityki na najbliższy czas.

Monarcha nie tylko się od tego nie uchylił, ale wbrew brytyjskiemu rządowi pokazał sprzeciw wobec słów Donalda Trumpa na temat Kanady. Tutaj ukazała się właśnie rola Karola III jaką pełni on w różnych krajach. Mianowicie jak wiemy jest on monarchą, a ta we wszystkich krajach Wspólnoty jest odrębna. W Kanadzie występował więc jako król Kanady i mówił głosem Kanadyjczyków czym zaskarbił sobie poparcie nawet tych, którzy mu do tej pory nie sprzyjali. To, dlatego właśnie brytyjski rząd, który postanowił układać się z Trumpem i tego oczekiwał od króla może być niezadowolony. Król czy to w parlamencie czy na ulicach Ottawy witany był niezwykle serdecznie, wyjechał z kraju w sumie jako narodowy bohater.

U Kanadyjczyków po ostatnich wydarzeniach nastąpiła jawna zmiana nastawienia wobec monarchii. Przyczynił się do tego zapewne także wspomniany wcześniej wzrost nastrojów patriotycznych, a być może także chęć oddzielenia się od republikańskich Amerykanów z USA. Pewne jest to, że Kanadyjczycy nie chcą należeć do Waszyngtonu, a głos wybrzmiały ze strony monarchy i społeczeństwa jasno pokazuje jak silny jest narodowy duch tego kraju.


Udostępnij artykuł
Exit mobile version