WarNewsPL

PROBLEM Z ROSYJSKĄ OPOZYCJĄ

Udostępnij artykuł

Kiedyś napisałem artykuł o problemach w stosunkach Ukrainy z białoruską opozycją. I przy okazji wielu prosiło mnie, aby opisać, jak się układają Ukraińcom stosunki z antyputinowską opozycją z Rosji. To jest dość duży temat i wymaga dłuższego tekstu, żeby opisać całą historię stosunków i wszystkie wydarzenia, które ukształtowały te stosunki. Inaczej trudno zrozumieć, skąd tak wielka nieufność Ukraińców do „innych Rosjan”

Ale … Ale! Dziś mamy idealną ilustrację, która bardzo dobrze pokazuje, na czym polega problem z większością przedstawicieli tak zwanej „demokratycznej rosyjskiej opozycji”. Podobnych sytuacji widziałem już bardzo dużo, ale na ogół ten temat po prostu nikogo wcześniej nie interesował. Ogólnie na Zachodzie dominował pogląd, że to Putin jest w Rosji zły, a Rosjanie już niekoniecznie i że ten kto jest przeciwko Putinowi, na pewno musi być dobry. Albo przynajmniej lepszy.

No więc mamy taką sytuację: rosyjski opozycyjny kanał telewizyjny o nazwie Deszcz wyemigrował z Rosji po 24 lutego. Dano mu możliwość pracować na Łotwie, więc z całą ekipą kanał tam się przeprowadził. No i sobie pracował spokojnie. Ma dość duże audytorium wśród młodzieży wielkich miast rosyjskich. No i sobie dalej by pracował i nie zwracalibyśmy na niego uwagi, gdyby nie jedno wydarzenie, które zdemaskowało całkowicie, czym w rzeczywistości jest ta opozycyjna rosyjska telewizja. Kilka dni temu jeden z dziennikarzy kanału podczas transmisji online oznajmił, że ekipa Deszczu dobrze wie o tragicznej sytuacji rosyjskich mobików na froncie i na tyłach armii rosyjskiej dzięki wiadomościom wysyłanym do kanału. Że wiedzą o braku zaopatrzenia, złym umundurowaniu, braku apteczek itd. I prosił, żeby Rosjanie dalej wysyłali te informacje do ich kanału telewizyjnego, bo Deszcz te informacje zbiera i z całych możliwości wspiera Rosjan w tej ciężkiej sytuacji. Inaczej mówiąc, jedno z największych i ważniejszych mediów opozycyjnych rosyjskich, uznawane niemalże za główny głos rosyjskiej opozycji demokratycznej, nadające z kraju EU i NATO, gdzie pozwolono mu swobodnie działać … otwarcie ogłasza, że wspiera Rosjan w ich wysiłku na froncie, w tym, żeby zabijać Ukraińców w bardziej komfortowych warunkach.

Oczywiście ta sytuacja wywołała szczere oburzenie przede wszystkim na Łotwie. Jaka była reakcja kierowników kanału i znanych rosyjskich opozycjonistów? Jak myślicie? Najpierw im się wydawało, że nic się nie stało. Oznajmili, że to był błąd i dziennikarz miał na myśli coś zupełnie innego, niż powiedział. Źle go zrozumiano. Ale Łotysze, jak się okazało, byli pewni, że bardzo dobrze zrozumieli to, co usłyszeli i w sytuacji braku adekwatnej reakcji kanału, po prostu odebrano mu możliwość działania z terenu Łotwy. Zwolnienie dziennikarza już sytuacji nie zmieniło. Przecież on wcale nie powiedział, że osobiście wspiera rosyjskich mobików. Powiedział, że robi to Deszcz jako organizacja i wzywał, żeby cierpiący mobiki pisali do kanału telewizyjnego, a nie osobiście do tego konkretnego dziennikarza. Więc oczywiste było, że to żaden błąd, a po prostu ujawnienie tego, co wcześniej było utajnione. Ten dziennikarz zrobił to, bo zwyczajnie nawet sobie nie zdawał sprawy, że jest to coś złego. Bo z jego punktu widzenia nie jest.

No i tutaj zaczęła się prawdziwa burza. Po pierwsze: przedstawiciele kanału wyrazili swoje oburzenie. Wykazali się zupełnym brakiem rozumienia sytuacji. Zaczęli oskarżać Łotyszy o nacisk na wolne media i że chcą zamknąć rosyjskiej demokracji usta. W jakości reakcji umieścili u siebie grafikę sugerującą, że w Rosji kanał działał 12 lat, a w EU był w stanie nadawać tylko 4,5 miesiąca. To ma z ich punktu widzenia pokazać, że na Łotwie jest gorzej z wolnością słowa nawet niż w Rosji. Co ciekawe grafika pokazuje te liczby na tle map Rosji i EU … no i jeżeli się przyjrzeć, to można wyraźnie zauważyć, że mapa Rosji jest podana z uwzględnieniem nie tylko Krymu, ale i wszystkich 4 obwodów, które Rosja anektowała już podczas tej wojny. Łącznie z Zaporożem i Chersoniem. Grafikę załączam w komentarzu pod postem.

Dalej zaczęli występować znani rosyjscy opozycjoniści. Na ogół oskarżali Łotwę, że nie jest w wystarczającym stopniu państwem demokratycznym. Że władze łotewskie pracują dla Putina. Że rosyjscy opozycjoniści wiedzą, co to prawdziwy ucisk, więc z małą dyktaturą łotewską sobie również poradzą. Łotwę też nazwano krajem prowincjalnym. Czyli na ogół wyrażali swoją pogardę w stosunku do Łotwy. No a dziś kierownik kanału Natalja Sindiejewa zrobiła nagranie, gdzie z płaczem oznajmiła, że zrobili błąd i zwolnionego dziennikarza muszą przeprosić, i ma on wrócić do pracy. Że zwolnili go pod naciskiem i nie może tak być, że zrzekają się swoich „wartości” przez nacisk obcego państwa. Że „swoich” się nie odrzuca w trudnej sytuacji. A ten dziennikarz po prostu zrobił błąd … tak przypadkowo.

Inaczej mówiąc, mamy tutaj sytuację, w której rosyjscy opozycjoniści nieoczekiwanie ujawnili swoje poglądy. Dalej wykazali się zerowym wyczuciem sytuacji i poszli w zaparte, udając, że są ofiarami i wzywając do obrony „wartości demokratycznych”. No, a kiedy to nie pomogło, zaczęli obwiniać tych, którzy im udzielili im możliwości pracy w swoim kraju. Ta sytuacja nie jest wyjątkiem. To jedna z wielu podobnych, które pamiętam. I na tym polega problem z opozycją rosyjską. W pewnym sensie jest nawet bardziej niebezpieczna od reżimu Putina. Bo ten reżim jest jawnym złem. Wszyscy to widzą i jest bardzo ciężko jakoś racjonalnie obronić go i jego działania. Jest też łatwo mobilizować społeczeństwa na zachodzie przeciwko niemu. Społeczeństwa też stwarzają nacisk na swoje rządy, by mu się przeciwstawiły. Bo zwyczajnie morduje dzieci, kobiety, rujnuje miasta itd.

Natomiast rosyjska opozycja, to co innego. Ci ludzie mają taką samą pogardę do narodów Europy Środkowej i tak samo jak rosyjscy imperialiści uważają, że lepiej od tych niedorozwiniętych narodów wiedzą, jak trzeba żyć i budować … w tym przypadku demokrację. Poważnie, ludzie, którzy we własnym państwie nie są w stanie żadnego przyczółka demokracji zbudować, są absolutnie szczerze przekonani, że to oni są przedstawicielami wysokiej kultury i jak ktoś na wschodzie zbuduje demokrację, to oni … a nie żadni Ukraińcy, Łotysze czy Polacy. No i niebezpieczeństwo tutaj polega na tym, że ci ludzie są przede wszystkim ukierunkowani na współpracę z Niemcami, Francją, USA. Oczywiście z pominięciem krajów Europy Centralnej i Wschodniej. Oni w zasadzie chcą tego samego co Putin, tylko uważają, że mają więcej szans niż on, bo „demokrata rosyjski przecież dogada się z demokratą niemieckim”. Nie mówię, że takie poglądy są w głowach absolutnie wszystkich rosyjskich opozycjonistów, ale powiedziałbym, że w większości. Oni nie są przeciwko celom Putina, są przeciwko metodom, bo uważają je za nieskuteczne. No i w razie gdyby ci ludzie doszli do władzy, rzeczywiście zniknęłyby wszelkie argumenty w Europie Zachodniej przeciwko budowie nowego pięknego świata z „nową” Rosją. Ten sam koncert mocarstw, ale jedno z nich będzie udawać, że jest demokratyczne

I nie mam tutaj na myśli, że odejście Putina zupełnie nic nie zmieni. Ci ludzie, żeby poprawić stosunki z Zachodem, i tak będą musieli jakość zażegnać konflikt z Ukrainą w sposób cywilizowany. I to jest bardzo dobre. Piszę to, żebyście zrozumieli, że ewentualna zmiana reżimu w Rosji to nie przemiana i nie koniec walki, a tylko nowy etap, który rodzi nowe zagrożenia. Czasem nawet poważniejsze niż te teraz. No i warto pamiętać, że bez gruntownych zmian w samym wnętrzu Rosji, w mentalności jej społeczeństwa, każda władza demokratyczna jest tam tymczasowa i za jakiś czas nieuchronnie doprowadzi do nowego Putina czy wręcz Stalina. Zachodnie państwa, które rzucą się do współpracy z nową piękną Rosją, znów będą mówić, że kraje Europy Centralnej przesadzają ze swoją rusofobią i nikt nie będzie słuchał żadnych uwag. A później znów będzie zdziwienie i przyznawanie się, że „Polska miała rację, ale jej nie słuchaliśmy”. I tak może być w kółko z ta Rosja dopóki nie zniknie jako koncept państwa imperialnego.



Udostępnij artykuł
Exit mobile version