To mówicie, że na Ukrainie są problemy z prądem? No proszę, a nie przeszkadza to zupełnie w pracy pewnym „kuchenkom”. O co chodzi? No cóż w czułe objęcia błotnistego czarnoziemu zaczęły spadać min. 3M54 (pociski manewrujące Kalibr), w których elektronika jest podawana na stół w stopniu Well done (mocno wysmażona).
Pikanterii daniu, dodaje fakt, że cześć z tych „kuchenek” to jeszcze całkiem niedawno była na stanie niosącej pokój i wolność ciemiężonemu proletariatowi Armii Czerwo…. wróć Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Ich użycie, nie do końca zgodnie z zamysłem pierwotnego właściciela, z jednej strony jest zasługą szaleńczych ale i profesjonalnych akcji Ukraińskich Sił Specjalnych, a z drugiej ciężkiej pracy „paru łebskich gości” wśród których uważne oko dostrzegło także wielbicieli bigosu, hamburgerów, herbaty w mlekiem (fuj…) jak i… zdecydowanie mocno opalonych, jak na panującą aurę, amatorów kuchni śródziemnomorskiej…
Spytacie pewnie, a to dlaczego wszystkie rakiety czy inne Shahedy tak nie spadają, tylko czynią szkody w infrastrukturze ukraińskiej?
No cóż, „praw fizyki pan nie oszukasz”. Po pierwsze tych „kuchenek” jest zdecydowanie zbyt mało. Po drugie zasięg ich działania jest mocno ograniczony, a ich użycie podlega licznym ograniczeniom. Z pewnością nie jest to element który na tą chwilę mógłby zastąpić klasyczną obronę przeciwlotniczą/przeciwrakietową, ale stanowi jej interesujące uzupełnienie.
Tym miłym akcentem na jubileusz 300 dni „trzydniowej specjalnej operacji wojskowej” zostawiam szanownych czytelników, wracając do dania głównego w postaci tekstu szykowanego pod choinkę.
Bonusowo:
Wynik konfrontacji IRIS-T SLM vs. Ch-58U i L175W*
1:0
Ci Niemcy to niektóre rzeczy jednak potrafią zrobić dobrze 😉 *Rosyjska rakieta przeciwradiolokacyjna i zasobnik WRE
Uwaga warsztatowa. Pierwotnie powyższy tekst liczył sobie coś ponad 3 tysiące znaków. Niestety po hmm nazwijmy to autoryzacji zostało ledwie 500.. Biorąc powyższe pod uwagę, miałem do wyboru albo nic nie zamieszczać, lub napisać w takiej mocno zawoalowanej formie. I tak sobie grabię i będzie trzeba znowu ułaskawiać wiewiórki „orzeszkami” (nie granatnikami…).
Jeśli się Wam podoba moja praca i chcecie więcej tego typu tekstów, zapraszam do wspierania, ponieważ każdy tekst to godziny szukania informacji. Dziękuję za każde wsparcie.
Tomasz Leśnik
Od bardzo dawna (co potwierdzają siwe włosy i zakola) interesujący się problematyką bezpieczeństwa narodowego, sił zbrojnych, militariów. Maruda zadający niewygodne pytania. Aktywny uczestnik polskiego „mil-netu”. Od niedawna obecny także na Twitterze – profil @PEmeryt – Hobby: historia, II RP, gitara i muzyka także w „ciężkiej” odmianie.